poniedziałek, 22 lutego 2016

Szybkie Informacje!!!

Razem z Jarael założyłyśmy bloga.
Tematyka StarWars.
Serdecznie zapraszamy!
http://rodzinajestczesciamojegozycia.blogspot.com/
NMBZW!!!

sobota, 20 lutego 2016

Rozdział 27

  Ahsoka leżała nieprzytomna na metalowym łóżku. Była nadal w takim samym stanie. Droidy medyczne pobierały krew i robiły mnóstwo nie potrzebnych badań. Przy jej łóżku siedział cały czas Anakin. Martwił się o nią coś wisiało w powietrzu. Czuł ciemną stronę mocy. Ale to chyba niemożliwe? Na pewno nie. Lecz nie tylko on to czuł ale także Obi-wan i Niro którzy mu towarzyszyli. Ahsoka wciągu dalszym nie odzyskała przytomności ale natomiast podniosła jej się gorączka i dostała dreszczy. Cały czas niespokojnie przewracała się z jednej na drugą stronę. Medycy co jakiś czas przychodzili do niej i podawali jej jakieś płyny. Ahsoka wyglądała na wykończoną. Walczyła z samą sobą. Na początku Anakin myślał, że nic jej nie będzie ale z biegiem czasu zaczęła walkę o życie. Jej zachowanie było dziwne tak jakby ktoś próbował ją opętać ale jak to możliwe? Zaczęła wiercić się na łóżku, dostała drgawek i innych podobnych rzeczy. W sali pojawiła się mistrzyni Luminara i jej padawanka Barissa Offee. Mirilianki poprosiły o opuszczenie sali. Niro z Obi-wanem wykonali posłusznie polecenia natomiast Anakin został.
 - Co zamierzacie zrobić?- Spytał.
 - Twój padawan został opętany- Powiedziała dojrzała mistrzyni a Anakina zamurowało jak to opętana. Ahsoka opętana? Jak to możliwe? Przez kogo? Te pytania nasuwały mu się do głowy ale nie było teraz czasu- Postaramy się ją uzdrowić. Moc mirilian jest bardzo silna...- Kontynuowała Luminara.
 - Czy może jej coś się... eee... stać?- Anakin nie znał się na opętaniu ani na mocy mirilian. Martwił się o Ahsokę i nie chciał żeby jego małemu smarkusiowi coś się stało. 
 - Bądźmy dobrej myśli- Odezwała się Bariss i razem z swoją mistrzynią stanęły po dwóch stronach łóżka. Wypowiedziały jakieś dwa słowa po nieznanym Anakinowi języku a jego padawanka zaczęła się gwałtownie rzucać po łóżku. Krzyczała coś w języku sithańskim i wyła z bólu. Była gotowa zabić ale Bariss wcześniej przywiązała jej ręce i nogi do łóżka. Scenka jak z zakładu psychicznego. Dwie mirilianki zaczęły odmawiać jakąś klątwe czy coś w tym stylu. Było to mega dziwne. Po chwili Ahsoka bezwładnie upadła na łóżko a mistrzyni i padawanka zaczęły zataczać nad nią kręgi dłońmi mówiąc coś kąpletnie bezsensownym języku. Anakin stał jakieś trzy metry od łóżka swojej uczennicy i uważnie przyglądał się kobietą. Przez chwile uznał je za wiedźmy ale wiedział, że robią wszystko by pomóc a nie skrzywdzić Ahsokę. Po krótkiej chwili Ahsoka znowu zaczęła się szarpać i krzyczeć coś w stylu; ZABIJE WAS! ZABIJE WAS WSZYSTKICH!!! NIE POWSTRZYMACIE MNIE!!! JEDI TO ZARAZA!!! WSZYSCY MUSZĄ ZGINĄĆ!!! Krzyczała tak na cały regulator jej oczy stały się żółte i wyrażały jedynie nienawiść i chęć mordu. Anakin nawet się przestraszył widząc swoją uczennicę w takim stanie. Nie wyobrażał sobie, że Ahsoka mogłaby taka być. Nie jego mały wesolutki smarkuś nie on. Ona nie mogłaby nikogo skrzywdzić. Serce mu się krajało na widok padawana. Po chwili przestała krzyczeć ale zaczęła wyć z bólu. Co jakiś czas prosiła o śmierć a wręcz błagała. Anakin czuł się okropnie widząc to co się dzieje jej uczennicy ale nie mógł spełnić jej prośby. Ona miała wyzdrowieć. To był priorytet. W pewnym momencie mistrzyni Luminara wypowiedziała następujące słowa;
- Kusrsi syemb sjeodn jsyen shdgsn sbgdf akeue dneen...- Jej ton był spokojny ale cały czas się podnosił- msdnfei sjedgej jseiejfd!- A ostatnie słowa powiedziała praktycznie krzykiem. Ahsoka zawyła z bólu i upadła bezwładnie na łóżko. Rozległ się pisk urządzenia monitującego bicie serca Ahsoki. Brak tętna, brak pulsu prosta kreska jak na filmach. Umarła... Jej serce przestało bić. Anakin spojrzał z przerażeniem w oczach na mistrzynie. W oczach padawanki także zagościł strach natomiast dojrzała kobieta była spokojna. Przyłożyła do romby na czole Ahsoki dwa palce serdeczny i środkowy. Wszyscy usłyszeli jakby bicie dzwonów kościelnych a Ahsoka uniosła się w górę nad łóżko. Supły wiążące ręce i nogi rozwiązały się. Młodsza z kobiet odsunęła się i stanęła przy Anakinie. Teraz dwójka patrzyła na mistrzynie Unduli która miała zamknięte oczy i coś mamrotała. Za to Ahsoka unosiła się w powietrzu jakiś nie cały metr nad łóżkiem. Po paru minutach mirilianka otworzyła oczy które zamiast niebieskie były białe wypowiedziała na głos;
 - Aketod mdienr- A togrutanka opadła na łózko i... zaczęła oddychać. Zerwała się z łóżka z krzykiem. Anakin od razu do niej podbiegł i ją przytulił.
 - Wszystko będzie dobrze- Powiedział tuląc trzęsącą się uczennice- Dziękuje- zwrócił się do mistrzyni stojącej obok. Ta jedynie się uśmiechnęła i wraz z swoją padawanką wyszły. Ahsoka trzęsła się ze strachu Anakin ją przytulił i pocałował jej lekku po bratersku.
 - Jesteś już bezpieczna. Nic ci nie grozi...- Mówił próbując uspokoić piętnastolatkę. Nie wyobrażał sobie tego co ona mogła przeżyć. Do głowy weszły mu jej słowa; ZABIJ MNIE! PROSZĘ ZABIJ...  Nie mógłby tego zrobić. Nie mógłby widział że cierpiała ale nie mógł się zgodzić na jej prośbę. Cieszył się, że jest już po wszystkim. Ale coś mu nie dawało spokoju. Kto to zrobił? Kto chciał opętać Ahsokę? Po co? Dlaczego? Co chciał przez to uzyskać? Dlaczego właśnie Ahsoka? Pytań było wiele a odpowiedzi żadnej. Za to teraz liczyło się dla niego to, że trzyma w ramionach swoją siostrzyczkę. Nie pozwoli jej skrzywdzić. Nastolatka nadal się trzęsła. Anakin delikatnie odsunął ją do siebie i chciał zobaczyć jej oczy. Ahsoka wbija swój wzrok w kawałek podłogi. Anakin delikatnie wziął jej podbródek w dłoń i zmusił ją do spojrzenia w oczy. Wyczytał z nich strach olbrzymi strach. Przypomniały mu się słowa Yody ,, Strach to ciemna strona Mocy. Strach wiedzie do gniewu, gniew do nienawiści a nienawiść do cierpienia''. Przyjrzał się jej dokładnie i poczuł chęć zabicia osoby która jej to zrobiła. 
 - Już po wszystkim- Powiedział ocierając policzki swojej uczennicy- Już po wszystkim- Powtórzył. Lecz to nic nie dawało nadal się bała... Była jak przestraszone zwierze które nie wie komu może zaufać a komu nie.






-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Trochę dramatycznie... Ahsoka nam umarła w połowie rozdziału. Kto to zrobił? Kto chciał opętać smarkusia? Usunęłam połowę dialogów, wpisów, dopisów bo były zbyt nienormalne... No ale umęczyłam kolejny rozdział. Czekam na komentarze i opinie. Anakin to dopiero teraz będzie nadopiekuńczy... Czy to że właśnie Ahsoka została oętana jest przypadkowe? A może miało to jakiś głębszy sens.
Dedyk dla Pauliny
NMBZW

niedziela, 14 lutego 2016

One-shot Ślub

 Na ślub Ahsoki Tano i Luksa Bonteriego zostały zaproszone wszystkie blogerki z planety nazywanej ,,Ziemią''. Jest to odległa planeta na której mieszkają wielbicielki gwiezdnych wojen. Na planecie ziemia mieszka siedem niezwykle utalentowanych blogerek.
 KarSa Stark, Jarael Tano, Emily Tano, Paulina 1710, White Angel, Nicol Rain i Eira Tano. Ta wyjątkowa siódemka tworzymy opowieści o star wars. Wszystkie były niezwykle zaskoczone i zdumione kiedy przed ich domami wylądowały statki kosmiczne. Zostały poproszone o bycie druhnami na ślubie. Największego zaszczytu dostąpiła Emily, która została wybrana na ich świadka. Dwa dni przed planowanym ślubem wszystkie znalazły się na krążowniku. Jarael ochrzciła statek imieniem ,,Luksoka'' ponieważ poprzednia nazwa niezbyt jej pasowała. 
Siedziały w pokoju Angel i Nicol. Rozmawiały o blogach i o tym czy to naprawdę się dzieje, i czy może wyobraźnia nie płata im figlów. W pewnym momencie KarSa zaczęła temat ślubu. Wiedziały jedynie, że odbędzie się na jednej z gwiazd Mandalory. Z tego co udało im się wygoglować planeta była pokryta lodem i opuszczona. Nie wiedziały czemu właśnie tam ma odbyć się wesele ale nie przeszkadzało im to. Pierwszy raz spotkały się w takim gronie, rozmawiało im się bardzo dobrze. Po całodniowej podróży dolecieli na planetę. Na powierzchni panował mróz a temperatura wynosiła -45 stopni. Zostały zmuszone do ubrania kombinezonów. Nie wyobrażały sobie ślubu na tej planecie. Kiedy wyszły ze statku ten odleciał bez żadnego słowa. Paulina i Eira zaczęły snuć sugestie że tu zamarzą na śmierć.  Po paru minutach uspokoiły się i dały dojść do głosu Nicol, która oznajmiła że powinny się ruszyć bo tu zamarzną. Chociaż miały na sobie ciepłe kombinezony to i tak było im zimno. Sytuacji nie poprawiała wichura i śnieg który cały czas padał i padał. Zaczęły kierować się na południe, przynajmniej Eira, Emily i Angel tak uważałyśmy. KarSa z Nicol i Pauliną uważały, że idą na północ a Jarael twierdziła, że to jest zachód. Po paru minutach zauważyły postać ubraną całą na biało. Była od nich daleko ale kiedy zobaczyła siódemkę ziemianek zaczęła iść w ich kierunku.
 - Yeti- Szepnęła cicho Nicol. Po chwili kiedy postać była już niedaleko Emily ją rozpoznała.
 - To Ahsoka nie Yeti!- Krzyknęła uradowana. Po chwili Ahsoka stanęła pare metrów przed nimi i ściągnęła kaptur z głowy. Jej twarz ozdabiał piękny, serdeczny uśmiech.
 - Ahsoka- Powiedziała cała siódemka równocześnie.
 - No to co idziecie? Czy wolicie tu zostać?- Zapytała z uśmiechem.
 - Idziemy- Odpowiedziałyśmy jak w chórze i zaczęliśmy iść za rówieśniczką.
 - Sory, że pytam ale gdzie właściwie idziemy? - Zapytała Paulina po pewnym czasie.
 - Do pałacu- Odpowiedziała im Ahsoka z uśmiechem, który nie schodził jej z twarzy..
 - A ja mam inne pytanie idziemy na północ prawda?- Zapytała KarSa próbując udowodnić, że ona, Paulina i Nicol miały racje.
 - Idziemy na południe- Powiedziała Eira z Emily i Angel równocześnie nie dając dojść do słowa Ahsoce.
 - A ja uważam, że to zachód- Powiedziała Jarael. 
Ahsoka uśmiechnęła się i zaśmiała.
 - Idziemy na wschód- Powiedziała śmiejąc się. Blogerki spojrzały po sobie i uśmiechnęły się. Każda z nich jednak uważała że to ona ma racje. Po paru minutach ich oczom ukazał się piękna budowla z lodu. 


Dziewczyny zatrzymały się i zaczęły podziwiać ten cud architektury. Po chwili zmęczona już wędrówką Angel powiedziała.
 - Nie mów, że każesz nam się tam wspinać- Mówiąc to pokazała ręką na ogromne schody prowadzące na samą górę.
 - Nie no co ty. Mamy tu windę- Odpowiedziała togrutanka.
 - A właściwie czemu tutaj? A nie na Coursant?- Zaczęła pytać KarSa.
 - Tutaj mamy pewność, że nikt nas nie znajdzie.
 - A co z Anakinem?- Zapytała Jarael.
 - A co ma być? Uważa, że jestem na szkoleniu na Mandalorze.
Nastolatki zadawały jeszcze mnóstwo innych pytań dotyczących jej, Luksa, Anakina, ogólnie wszystkich jedi. Ahsoka odpowiadała na każde pytanie z uśmiechem. Była szczęśliwa. Kiedy przekroczyły próg pałacu przywitał ich przystojny brunet w garniturze. Tak nie mylicie się był to Luks. Niektóre blogerki chciały podlecieć do niego i go wycałować ale jednak się opanowały. Luks był jeszcze bardziej przystojny niż sobie go wyobrażały. Uśmiechną się do nich a one odwzajemniły gest. Ahsoka podeszła do swojego narzeczonego i przywitała go namiętnym pocałunkiem. Szóstka blogerek gapiła się na nich ale jedna mądra ochrzaniła swoim wzrokiem resztę i dała im do zrozumienie, że oni potrzebują prywatności. Nastolatki zaczęły się rozglądać po wnętrzu. Było tu prześlicznie jak w bajce. Po paru dłuższych minutach Ahsoka niechętnie skończyła pocałunek.
 - Chodźcie, pokaże wam wasze pokoje- Oznajmiła i zaczęła kierować się w stronę schodów. Nastolatki poszły za nią oglądając wszystko co mijały. Po paru minutach dotarły do wielkiej komnaty. Była to ich sypialnia. Podłoga, ściany i sufit były z lodu. Ich łóżka były z białego drewna, tak samo jak szafy, stoliki, krzesła, drzwi. Było tu ślicznie i ciepło. Była dopiero 12 rano więc miały dużo czasu by się przygotować. Ślub był planowany na godzinę 16:30. Ahsoka się do nich uśmiechnęła i powiedziała.
 - Zostało ponad cztery godzinny. Rozpakujcie się a jakbyście zgłodniały na dole jest kuchnia.
 - Dziękujemy- Odpowiedziała za wszystkie najstarsza z blogerek. Kiedy Ahsoka wyszła a drzwi się zatrzasnęły nastolatki prędko wskoczyły do łóżek krzycząc; Moje!, Zajęte! Siedziały i rozmawiały z półtorej godzinny. Zdały sobie sprawę, że ich suknie na wesele były na statku. I co teraz? Angela podeszła do najbliższej szafy i ją otworzyła. Była wypełniona przeróżnymi sukienkami. Jarael podbiegła do niej i zaczęła wyrzucać sukienki na łóżko. Nastolatki się na nie rzuciły i zaczęły przymierzać. Po godzinnym szukaniu idealnych sukienek każda znalazła coś dla siebie.
 KarSa była ubrana w czarną elegancką sukienkę. Z lekko rozkloszowanym dołem. Sukieneczka w górnej części zdobiona była wstawkami z czarnej skórki, łączonej z czarną tkaniną. W pasie przewiązana była szarym, skórzanym paseczkiem. Włosy były spięte w kok, makijaż miała wyrazisty i podkreślające zielone oczy.
 Jarael wybrała sukienkę w kolorze niebiesko-srebrnym. Góra sukienki była dopasowana a tył posiadał wycięcie na plecach dzięki czemu świetnie się prezentowała. Jarael miała rozpuszczone, kręcone włosy sięgające do pasa. Usta i oczy miała pomalowane na srebrno.
 Paulina ubrała brzoskwiniową sukienkę z lekkiego materiału. Miała elegancki krój i była idealnie dopasowana do jej makijażu. Była na ramiączkach oraz miała dłuższy tył od przodu. Usta miała podkreślone pomarańczową szminką. 
 Angel wybrała białą sukienkę. Dół sukienki uszyty był z koronki w kolorze morelowym. Sukienka była na krótki rękaw. Włosy miała spięte w luźnego warkocza opadającego na jej odkryte plecy. Miała delikatnie pomalowane usta i podkreślone oczy.
 Nicol była ubrana w gorsetową niebieską sukienkę wyszytymi wzdłuż fiszbinami. Była na ramiączkach. Uroku dodawało czarne skórzane bolerko. Włosy miała upięte w luźnego koka.
 Emily ubrała fioletową sukienkę w stylu vintage. Dopasowana góra oraz rozkloszowany dół idealnie łączył beżowy pasek. Włosy miała rozpuszczone, makijaż był delikatny i podkreślał jej rysy twarzy.
 Eira wybrała szarą sukienkę z wycięciami po bokach. Sukienka była obcisła i idealnie dopasowana do jej figury. Miała proste, krótkie włosy sięgające do ramion i intensywny makijaż.
Zanim się nie obejrzały zostało im nie całe dziesięć minut. Wyleciały z pokoju. Emily poleciała do pokoju Ahsoki by pomóc jej w przygotowaniach a reszta blogerek udała się do sali ślubnej. Kiedy weszły do środka zobaczyli Luksa i Rodianina który miał ubraną białą szatę. 
 - Poznajcie to jest Ades Museres zgodził udzielić się nam potajemnego ślubu- Oznajmił Luks podchodząc do dziewczyn.
 - Miło nam pana poznać- Powiedziała z uśmiechem Jarael.
 - Mi również wiele o was słyszałem. Zaraz zaczynamy zajmijcie miejsca- Odparł rodianin i wskazał na krzesła.
Siadły posłusznie i wtedy dopiero zdały sobie sprawę w jak cudownym miejscu się znajdują. Było tu jak w bajce. Nie miały jednak czasu nad tym rozmyślać bo ich oczom ukazała się Ahsoka. Jakimś cudem Emily znalazła się obok Luksa i ,,księdza''. 
 Ahsoka wyglądała jak milion dolarów ($$$) Była przepiękna i żadne słowa tego nie oddały. Zaczęła iść wolno w kierunku swojego przyszłego męża. Z nieba zaczęły sypać płatki śniegu, co podgrzało idealnie atmosfere. Szła pewnym krokiem, nie myślała o ty co będzie potem. Pragnęła być teraz tylko z Luksem. Po chwili stanęła na przeciwko swojego wybranego. Spojrzała mu w oczu i wiedziała, że dobrze robi. 
 - Zebraliśmy się tutaj aby połączyć tych dwojga młodych ludzi węzłem małżeńskim. Młodego senatora Luksa Bonteriego i młodą padawankę jedi Ahsokę Tano. Ludzie spotykają na swojej drodze życia różne przeszkody...- Rodianin zaczął wielką przemowę ale chyba nikt go nie słuchał. Ahsoka i Lux patrzyli sobie w oczy tak jakby cały świat nie istniał. Blogerki były bardziej za interesowne wnętrzem i parą młodą niż przemową rodianina. Wszyscy zaczęli słuchać dopiero pod koniec.  
 - Czy ty Luksie Bonteri bierzesz sobie za żonę tę o to Ahsokę Tano i przysięgasz jej miłość, wierność po wsze czasy i że nigdy jej nie opuścisz, że będziesz przy niej w zdrowiu i w chorobie do póki śmierć was nie rozłączy?
 - Przysięgam- Odpowiedział i wziął od Emily jedną z obrączek leżącą na małej czerwonej poduszce i założył ją na dłoń swojej ukochanej.
 - A czy ty Ahsoko Tano bierzesz sobie za męża tego o to Luksa Bonteriego i przysięgasz mu miłość, wierność po wsze czasu i że nigdy go nie opuścisz, że będziesz przy nim w zdrowiu i w chorobie do póki śmierć was nie rozdzieli?
 - Przysięgam- Odpowiedziała i wzięła drugą obrączkę i założyła ją swojemu mężowi. Emily i reszta blogerek była wzruszona. Kiedy Ahsoka założyła obrączkę swojemu ukochanemu od razu ją pocałował. Śnieg zaczął sypać nie wiadomo w jaki sposób ale zaczął. Dziewczyny zaczęły krzyczeć, śpiewać i tańczyć. Lux objął swoją ukochaną i przycisną mocno do siebie całowali się namiętnie ponad dziesięć minut. Dziewczyny zaczęły imprezę bez nich. Spodziewały się tego, że będą świętować same. Lux wziął swoją żonę na ręce i wyszedł z sali. Cały wieczór spędzili zamknięci w pokoju z którego od czasu do czasu wychodziły różne odgłosy... Dziewczyny świętowały całą noc. Następnego ranka zostawiły jedynie małą karteczkę, że musiały wracać i odleciały.























----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Od dzisiaj jestem znawczynią sukienek. Ile ja się namęczyłam przy tych krótkich opisach... Ostatni raz, pisze opis ubrania.
Co do sprawy ślubu. Wiem mało czułości ale jakoś sie skupiłam bardziej na nas niż na Luksie i Ahsoce.
To jest one-shot więc w kolejnym rozdziale Ahsoka nadal będzie leżeć w szpitalu ale jakimś cudem będzie mężata. 
Wesołych i szczęśliwych walentynek

Dedyk dla;
Jarael,
KarSa,
Emily,
Paulina,
Angel,
Nicol
NMBZW









piątek, 12 lutego 2016

Rozdział 26

Ważne informacje w przypisie na dole!!! Życzę miłego czytania.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Ahsoka stała jak wryta przed klęczącym Luksem. Kochała go chociaż znali się zaledwie tydzień, czuła, że on też ją kocha. Ale ślub?! Czy on zwariował?!- zastanawiała się. Była jedi i w dodatku była togrutanką! Nie mówiąc o tym że miała dopiero 15 lat. I kto normalny prosi taką osobę o rękę?! Czuła się dziwnie na samą myśl, że mogłaby mieć chłopaka a co dopiero narzeczonego lub męża. Niedorzeczność ale z drugiej strony czuła coś do niego. Co powinna zrobić? Przez dwie minuty stała tak i nic nie mówiła. Lux klęczał i patrzył w jej niebieskie oczy.
- Lux...-Odezwała się w końcu.- Nawet gdybym chciała to nie możemy. Jesteś senatorem a ja jedi. Nie mówiąc już o tym że jesteśmy z innych ras.
- Dla mnie to nie ma znaczenia. Kocham cię.
- Nie odejdę z zakonu. Tam jest moje życie.
- A co powiesz na potajemny ślub?- To pytanie ją jeszcze bardziej zaskoczyło. Mogłoby im się udać, nikt by nie wiedział że są razem.
- Ahsoko, kocham cię z całego serca i wiem że ty też- Powiedział wstając. Przytulił ją mocno do siebie i pocałował.
- Jak to sobie wyobrażasz?- Spytała, nie mogąc tego wszystkiego pojąć.
- Nikt się o tym nie dowie a my będziemy ze sobą na zawsze związani.
- Lux... Ja nie jestem pewna- Powiedziała spuszczając głowę na dół. Lux objął ją i pocałował jej lekku.
- Kochasz mnie?- Zapytał.
- Tak.- Odpowiedziała spoglądając na bruneta.
- To wyjdź za mnie. Jeśli nie jesteś gotowa poczekam na ciebie. Jesteś moją miłością. Wyjdź za mnie- Powiedziawszy to ponownie przed nią ukląkł.
Ahsoka spojrzała na chłopaka, kochała go widać było to w jej oczach. Serce krzyczało tak a rozum nie. I kogo tu słuchać. Jest jedi ale Lux jest dla niej ważny. W ogóle nie myślała o Anakinie i o jego reakcji jakby się dowiedział.
- Moja ukochana. Czy ty wyjdziesz za mnie i sprawisz mi tą przyjemność spoglądania na ciebie co jakiś okres czasu?
- Tak- Odpowiedziała pozbywając się wszystkich myśli. Klamka zapadła, zgodziła się. Tylko co teraz. Bonteri od razu wstał i chwycił swoją narzeczoną w ramiona. Zaczął ją okręcać i przytulać. Oboje byli szczęśliwi ale także bali się. Mieli mętlik w głowach ale jedno było pewne kochali się i nikt im tego nie zabierze. Przesiedzieli całą noc w swoich ramionach. Martwili się o przyszłość ale byli szczęśliwi.
(Boże... Nie wierze że to zrobiłam... Przecież ja nie jestem za Luksoką... Wiem przynajmniej kto będzie świadkiem. Emily może chciałabyś?? Więcej inf. na dole...)
Teraz wracając do naszych bohaterów Ahsoka spędziła noc w ramionach Luksa. Do niczego między nimi nie doszło. Obudzili się dopiero po dziewiątej. A właśnie dziś o tej godzinie była umówiona z mistrzem... Wyleciała z domu senatora jak błyskawica. Oczywiście namiętnie się z nim pożegnała i popędziła prosto do świątyni.
Była spóźniona ponad godzinę. Wleciała do sali gdzie czekał na nią jej mistrz. Mieli ćwiczyć skupienie i władanie mocą, ćwiczenia fizyczne były trochę nie na miejscu związku z ręką Ahsoki. Weszła a raczej wleciała do sali i zauważyła swojego medytującego mistrza. Po chwili Skywalker otworzył oczy i spojrzał na swoją padawankę. Nie odzywał się, ale po jego wyrazie twarzy Ahsoka wiedziała, że ma przechlapane.
- Przepraszam- Powiedziała niepewnie.
Anakin wstał i podszedł do swojej uczennicy. Stanął tuż przednią i spojrzał w jej niebieskie oczy. Widać było w nich radość i szczęście. Natomiast jego wzrok był surowy. Ahsoka chciała coś powiedzieć ale nie wiedziała co.
- Czemu się spóźniłaś?- Spytał.
- Zapomniałam o treningu... Przepraszam.
- Oby to był ostatni raz a teraz zacznijmy.
Tano sama się zdziwiła słowom Anakina. Normalnie wypytywał ją czemu się spóźniła oraz prawił jej morały a teraz? Może coś się stało? Nie, nic nie wyczuwała niepokojącego. Siadła po turecku na przeciwko niego. Zaczęli medytować... Trwało to dosyć długo i Ahsoce coś nie wychodziło. Była rozkojarzona i nie mogła się skupić. Starała się nie myśleć o Luksie by nie wydać prawdy. Ale mimo to że nie myślała o ostatnich wydarzeniach to nie mogła się skupić.
- Ahsoko, jesteś rozkojarzona czy coś się stało?- Zapytał Anakin otwierając oczy. Wyczuł że coś się dzieje ale co? I tu nie chodziło o Luksa. Było to coś innego o wiele większego. Ale co?
- Przepraszam mistrzu, wszystko dobrze- Odpowiedziała otwierając oczy. Anakin na nią spojrzał i wstał, Ahsoka zrobiła to samo. Lecz kiedy wstawała zakręciło jej się w głowie, zobaczyła ciemność przed oczami i zemdlała. Nie zdążyła jednak upaść na ziemie bo Anakin ją złapał i od razu zaniósł ją do sali medycznej. Nie wiedział co się stało. Po drodze kiedy ją niósł wpadł na Obi-wana i Nira którzy od razu zaczęli go wypytywać o to co się stało.
Ahsoka leżała w jednej z sal a droidy pobierały jej krew do badań.


----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
LoL... Końcówka mnie zaskoczyła i to chyba najdziwniejsze bo nic takiego nie planowałam.... No ale jest, coś się dzieje z Ahsoką ale co? Jakieś pomysły? Sugestie? Piszcie w komentarzach. A i chcę żebyście mieli jasność że tu nie chodzi o Luksa. Ahsoka potrafiła o nim nie myśleć ale coś innego ją rozkojarzyło... Co?? (tak sama to do końca nwm ale jakiś plan to niby mam)
A no może teraz wrócimy do sprawy Lux i Ahsoka... Potajemny ślub? Jaki mistrz taki uczeń. No ale potrzebuje świadków i druhen (chyba tak to się pisze) do ślubu. Ktoś chętny? (i tak was tam wsadzę w sukienki więc lepiej się zgłaszać...) O i ksiądz potrzebny... 
Może zrobię im ślub w walentynki? Taki One-shoot chcielibyście? Może się wyrobie...
Pisać cokolwiek w komentarzach... No ale na razie to Ahsoka jest nieprzytomna... I teraz wraca sprawa trofeum o którym zapomniałam. I jakbyście się dowiedzieli o co mi wtedy chodziło to byście mnie pozabijali a Anakin i Lux by ożyli i też by mnie zabili. Więc postanowiłam jej nie obciążać psychicznie bo nie wiem jakbyście zareagowali na jej próbę samobójczą (ojć chyba się wygadałam...) Na razie daruje sobie ten temat...  No ale kiedyś ten pomysł w ciele w życie (tsa... a wy teraz to czytacie i nie wiecie o co mi chodzi... ) 
Dedyk dla KarSa Stark (ona mnie nie czyta ale za to ją tak więc postanowiłam jej dać dedyka)
NMBZW




czwartek, 11 lutego 2016

Rozdział 25

Nadszedł dzień wylotu. Ahsoka do tego dnia prawie z nikim nie rozmawiała, zamknęła się w sobie. W głębi duszy cieszyła się, że wraca na Corsant ale coś w środku mówiło że powinna zostać. Odrzuciła te myśli na bok. Chciała wrócić do świątyni i o wszystkim zapomnieć. Praktycznie wszystkie rany zostały zagojone. Jedynie prawa ręka nadal była zabandażowana, i ciągle czuła ból. Cieszyła się jednak, że wszystko już wraca do normy. Cały czas rozpamiętuje wydarzenia związane z Luksem. Czuła coś do niego i to ją najbardziej martwiło. To nie miało prawa się zdarzyć, miała być jedi. A jedi nie mogą się przywiązywać... Czuła, że jest w beznadziejnej sytuacji. A na dodatek Anakin cały czas był przy niej. Nie opuszczał ją na krok, wypytywał o wszystko. Ahsoka chciała jedynie odrobinę prywatności. Czy to tak dużo?
Właśnie szła z mistrzami w kierunku statku, gdzie czekała na nich Padme i...Lux. Ahsoka zdziwił widok chłopaka ale nie dała tego po sobie poznać. Na pewno poszedł odprowadzić senator Amidale- pomyślała. Kiedy podeszli bliżej Padme się odezwała.
- Witajcie, to jest senator Lux Bonteri z Onderonu poleci z nami na Coursant- Oznajmiła a Ahsoce nogi się ugięły. Po co miał z nimi lecieć? Zapowiadała się ciekawa podróż. Po chwili wszyscy znaleźli się na statku. Mistrzowie udali się do kokpitu pilotów, senatorowie wraz z Ahsoką do swoich tymczasowych pokoi. Ahsoka pogrążyła się w medytacji. Po dłuższym czasie ktoś zapukał do drzwi jej pokoju.
- Proszę- Powiedziała wstając.
W progu jej drzwi stał przystojny senator.
- Mogę wejść?- Spytał.
- Tak, jasne- Odpowiedziała.
Wszedł za drzwi do pokoju się za trzasły.
- Chciałem cię przeprosić za moje zachowanie. Nie powinienem. Przepraszam.
- To ja powinnam cię przeprosić. Jestem jedi powinnam...- Nie dokończyła bo Bonteri ją pocałował. Tano na początku chciała się oderwać ale nie mogła. Zaczęła odwzajemniać pocałunki. Było jej tak dobrze w jego ramionach. Kto by pomyślał że Ahsoka mogłaby się zakochać. Po dłuższej chwili oderwali się od siebie. Oboje byli zarumienieni.
- Przepraszam- Wyjąkali równocześnie. W tym momencie w drzwiach stanęła Padme, której od razu rzuciło się w oczy dziwne zachowanie przyjaciół.
- To ja już pójdę, dziękuje za interesującą rozmowę- Powiedział Lux po czym się ukłonił i wyszedł.
- Słucham cię Padme, chciałaś coś ode mnie?- Zapytał togrutanka z uśmiechem.
- Anakin cie wzywa.- Oznajmiła.
- No to chodźmy- Powiedziała i zaczęła wychodzić ale Amidala chwyciła ją za rękę. Tano na nią spojrzała.
- Ahsoko... Co jest między tobą a Luksem?- Spytała.
- Nie rozumiem a co ma być?- Odpowiedziała poddenerwowana.
- Widziałam jak patrzyliście sobie w oczy... Jeśli chciałabyś o tym porozmawiać to wiesz...
- Wiem, a teraz chodźmy. - Odpowiedziała Ahsoka. Była zła że Padme się o wszystkim dowiedziała. Obawiała się że powie o tym Anakinowi. Nie wiedząc czemu ta dwójka świetnie się ze sobą dogadywała.
---
Coruscant
Po powrocie na Coruscant Ahsoke od razu przywitał Niro. Chłopak się za nią bardzo stęsknił. Razem z nim udała się do swojego pokoju. Chłopak cały czas o coś wypytywał dziewczynę. Czuła się dobrze w jego towarzystwie, byli najlepszymi przyjaciółmi. Ahsoka nawet się zastanawiała czy nie powiedzieć mu o Luksie... Ale postanowiła trzymać to w tajemnicy. Wieczorem rozpakowując swój plecak znalazła karteczkę.
Dziś 22:00, hotel Plezon, pokój 4443 
L
Tylko tyle było napisane ale Tano od razu zrozumiała, że L to Lux. Była 19:00, zaczęła się zastanawiać czy powinna się tam udać. Hotel był niedaleko od świątyni. Dojazd tam zajmie jej 35 minut. Coś jej mówiło że nie powinna tego robić ale jej druga część mówiła, że co jej szkodzi.
---
21:57
Ahsoka stała pod drzwiami pokoju senatora. Zawahała się czy robi dobrze. Ale postanowiła, zapukała. Drzwi otworzył jej Lux.
- Myślałem, że już nie przyjdziesz.- Powiedział szczerząc swoje białe ząbki.
- Zastanawiałam się czy dobrze robimy.
- Nie martw się o to.- Powiedział i zaczął ją całować.
Ahsoka odwzajemniła ten gest, wskoczyła na niego. Całowali się bardzo namiętnie w pewnym momencie Lux zaczął przemieszczać siebie i dziewczynę w stronę sypialni. Kiedy już tam byli rzucili się na łóżko. Ahsoka leżała na łóżku a on siedział na niej w dwuznacznej sytuacji. Zaczął ją całować w usta ale po chwili zaczął coraz niżej. Po szyi, dekolcie, brzuchu aż do szedł do miejsca gdzie Ahsoka go zatrzymała.
- Nie możemy.- Powiedziała i odsunęła się.
- Kocham cię. Zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie czułem.
- Ja też ale jestem jedi.
- To nic nie zmienia.- Powiedział i kleknął przed nią- Czy wyjdziesz za mnie?





------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pierwszy raz od sześciu lat jestem chora... No przesadzam, przeziębiona. Nie poszłam do szkoły i moja wzorowa frekwencja legła w gruzach... Tak szczerze to nie poszłam bo nie chciałam pisać sprawdzianu... Jutro chyba też zostanę... I wgl pytanie do wszystkich blogerów: Gdzie są wasze nowe rozdziały? Ja czekam i czekam! Dodawać mi tu! Muszę mieć co czytać. Emilly, Paulina, Jareal, Ashara, White Angel, Sonia, Mroczne Kiwi, Pysiowata, she'sfrom coursant jak kogoś pominęłam to przepraszam. A więc ja tu czekam...
A wracając do mojego bloga. To krótko i przyśpieszyłam akcje. Trochę brak weny ale niby jest.
Zapraszam do komentowania i oceniania. O i jak się wam nudzi piszcie do mnie na Hangots.
O i nie wiem czy wiecie ale są nowe odcinki rebeliantów z napisami na KreskówkiZone.pl
A wracając znowu do mojego bloga to jestem jakaś roztargniona... I chyba nie do końca trzeźwo myśle.... Lux prosi o rękę Ahsokę?? Chyba mnie pogrzało a wy co myślicie?
Dedyk dla wszystkich blogerów.
NM i zdrowie BZW

niedziela, 7 lutego 2016

Rozdział 24

Całą wczorajszą noc przesiedziała w pokoju senatora dopiero gdzieś nad ranem udała się do swojego pokoju. Rozmowa z Luksem poprawiło jej humor. Świetnie się dogadywali chociaż Luks oberwał pary razy poduszką. Dowiedział się także że Ahsoka zawsze musi wygrać i że nigdy nie odpuszcza. Nastolatkowi bardzo się spodobała dziewczyna, jej także spodobał się chłopak ale niestety nic z tego i tak by  nie wyszło. Ahsoka jest jedi a Lux senatorem związek miedzy nimi był wykluczony już nie mówiąc o tym że są z innych ras. Tano kiedy tylko pomyślała o chłopaku zaczerwieniała się. Cała myśleć jakby to było gdyby nie była jedi. Mogłaby być z Luksem. Znali się dopiero dzień a ona już myślała żeby rzucić dla niego całe swoje życie. Szybko jednak się opamiętała, jest jedi a w dodatku Anakin by ją zabił. Rozmyślała nad tym kiedy do jej pokoju wszedł Anakin. Od razu się ogarnęła i siadła na łóżku.
- Cześć smarku. Jak się spało?- Spytał stając przy jej pryczy.
- Dobrze- Odpowiedziała
- Szkoda że całą noc spędziłaś poza pokojem.- Powiedział srogo a jego uśmiech znikł.
- Eee... Nie prawda...- Wymamrotała nie pewnie. Skąd on wie?- spytała się w myślach.
- Byłem tutaj wczoraj, chciałem sprawdzić czy wszystko gra jednak nikogo nie było. Gdzie się szlajałaś?
- Nigdzie.- Odpowiedziała niemal że natychmiast.
- Ahsoko. Gdzie byłaś?- Spytał całkiem poważnie Skywalker.
- Poszłam pozwiedzać tą że o to piękną budowle- Powiedziała i przewróciła oczami. Nie widziała powodu żeby robić z tego aferę.
- Ahsoko, ile razy mam ci mówić że nie jesteś jeszcze w pełni sił. Powinnaś odpoczywać.- Odpowiedział jej zmartwionym tonem. To tylko rozzłościło togrutankę.
- Nie jestem małym dzieckiem. Umiem sobie poradzić!
- Smarku może i nie jesteś małym dzieckiem ale to nie znaczy że jesteś dorosła. A i tak w ogóle mam dla ciebie dobrą wiadomość za 3 dni wracamy na Coursant.- Powiedział. Ahsoka jakoś nie tryskała radością tak jak to przewidział. Oznaczało to że zostało jej tylko 3 dni z Luksem.
- Myślałem że się ucieszysz- Oznajmił Skywalker, wyczuł że jego padawankę coś trapi. Ta na jego słowa zamknęła się w sobie.
- Cieszę się- Powiedziała a jej twarz przyozdobił sztuczny uśmieszek. Anakin wyczuł, że coś jest nie tak i posłał jej spojrzenie pt. Przecież widzę. Ahsoka nic nie odpowiedziała.
- Smarku, czy coś się stało?- Zapytał.
- Nie. Wszystko gra.- Chciała skończyć tą rozmowę jak najszybciej i na jej szczęście zapikał komunikator Anakina. Skywalker spojrzał na niego a później na swoją uczennice.
- Wrócimy do tego.- Powiedział i opuścił jej salę. Nastolatka po paru minutach podeszła do ściany i wskoczyła prosto do kanału wentylacyjnego. Po paru minutach dotarła nad pokój Luksa. Zobaczyła że jest sam, wskoczyła prosto przed niego. Oczywiście sprawy nie ułatwiała jej ręka w gipsie. Lux na nią spojrzał i się uśmiechną.
- Witaj.- Przywitał ją.
- Cześć, nie mam zbyt dobrych wiadomość.- Powiedziała i siadła na pryczy chłopaka.
- Co jest?- Spytał.
- Za trzy dni wracam na Coursant i możliwe że się już nie spotkamy.- Powiedziała ze spuszczoną głową.
- A więc mamy całe trzy dni- Odpowiedział z uśmiechem chociaż przykro mu było to słyszeć.
- Tsa. Mój mistrz wie że nie było mnie wczoraj. Teraz będzie miał mnie cały czas na oku.- Odparła.
- Nie przejmujmy się tym. Wiesz nie mam dla ciebie też dobrych wiadomości.
- Co jest?- Spytała delikatnie przejęta.
- Dzisiaj mnie wypisują.- Po tych słowach nastała minutowa cisza.
- Może jakby ci się udało wymknąć mógłbym ci pokazać Onderon.- Zapropownował.
- Myślę, że jak nas zobaczą razem to sam wiesz...
- Tak wiem... Może chciałabyś zobaczyć jak mieszka taki zwykły, przystojny senator?- Spytał.
- A gdzie ty mi znajdziesz przystojnego senatora? Jakoś nigdzie takiego nie widzę.- Odpowiedziała z serdecznym uśmiechem. Chłopak na nią spojrzał z urażoną miną po czym oboje wybuchli śmiechem.
---
Parę godzin później udało jej się wymknąć ze szpitala. Razem z Luksem dotarła do jego domu. Jego mieszkanie było wielkie i bogato urządzone.
- I jak ci się podoba?- Spytał.
- Jest tu pięknie.- Odpowiedziała, chłopak się do niej zbliżył.
- Ty jesteś piękna.- Powiedział i ją pocałował. Po chwili się oderwał.
- Przepraszam, nie powinienem.- Zaczął się tłumaczyć jak małe dziecko.
 Ahsoka na niego spojrzała i teraz to ona pocałowała przystojnego bruneta. Chłopak objął ją namiętnie i przycisną jej ciało do swojego. Tano zapletła się nogi na jego pasie. Po chwili upadli na stół stojący na środku pomieszczenia. Chłopak zaczął ją całować coraz niżej i niżej, Ahsoka nie opierała się. Chciała tego. Kiedy leżeli tak na stole, całując się do drzwi ktoś zapukał. Od razu od siebie odskoczyli a Ahsoka wlazła do  najbliższej szafy. Chłopak otworzył drzwi. Do jego mieszkania weszła senator Amidala mówiąca coś o negocjacjach. Ahsoka nic nie rozumiała z senatorskiej paplaniny ale kończyło jej się powietrze. Siedziała w szafie z pół godzinny. Zdążyła przemyśleć co się przed chwilą stało. Była jedi ta sytuacja była nie dopuszczalna. Rozmyślała o tym aż do momentu kiedy usłyszała zamykanie się drzwi. Poprzez moc wyczuła że senator opuściła mieszkanie Bonteriego.
- W końcu.- Powiedziała wychodząc z szafy.
- Nie wygodnie ci było?- Spytał z uśmieszkiem.
- Weź przestań. W ogóle czemu tak długo?
- Polityka- Chciał zacząć tłumaczyć ale Ahsoka mu przerwała.
- Tyle mi wystarczy. I tak w ogóle muszę już iść.- Powiedziała i zaczęła kierować się w stronę drzwi.
- Zaczekaj.- Powiedział i ją pocałował. Pocałunek trwał dwie minuty.
- Nie mogę.- Przerwała Tano i wybiegła z apartamentu.
----
W tym samym czasie Anakin znowu zastał pusty pokój swojej uczennicy. Był ciekaw gdzie tym razem się podziała i wymówka że poszła zwiedzać mu nie pasowała. Chciał się dowiedzieć co jego smarkuś porabia i dlaczego nie ucieszył się na wieść o powrocie na Coursant. Nic nie wyczuwał niepokojącego. Siedział w jej pustym pokoju i czekał na jej powrót. Po pewnym czasie usłyszał że ktoś się wlecze w kanale wentylacyjnym. Staną przy odpowiedniej ścinie żeby nie było go widać. Po chwili z szybu wyskoczyła podenerwowana Ahsoka. Położyła się na łóżku i zaczęła rozmyślać. Anakin wyszedł centralnie przed nią. Ta jednak była tak pochłonięta myślami że go nawet nie zauważyła.
- Smarku, Wszystko dobrze?- Spytał po pięciu minutach, wyczuł że coś ją trapi.
- Mhm... Tak.- Odpowiedziała zdziwiona jego widokiem.
- Przecież widzę, że kłamiesz. Co się stało?- Spytał siadając przy jej łóżku.
- Nic się nie stało.- Odpowiedziała a co miała powiedzieć; No wiesz mistrzu, przed chwilą prawie przespałam się z senatorem którego znam jeden dzień. Już widziała jego reakcje zabiłby ją. Nie, nie ją ale Luksa a jej by nie dał żyć.
- Smarku, czuję że coś się stało- Powiedział zatroskanym głosem.
- Nic się nie stało! Trudno to tak pojąć?!- Spytała wkurzona. Czemu nie mógł dać jej spokoju?
- Ahsoko, w tym momencie masz mi powiedzieć całą prawdę.- Powiedział surowo Skywalker, miał nadzieję że to przekona jego uczennice. Ahsoka jedynie odwróciła głowę na bok. Nie miała najmniejszego zamiaru z nim o tym rozmawiać.
- Ahsoko- Powiedział.
- Ahsoko- Powtórzył już delikatnie wkurzony.
- Ahsoka!- Krzykną.
- Co?!
- Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć tego co się stało?
- To nie twoja sprawa.- Odparła Tano
Anakin próbował z niej coś wyciągnąć dziesięć minut, jak to nic nie dało zaczął używać mocy by poznać prawdę. Jednak Ahsoka postawiła przegrodę, która mu to uniemożliwiała. Zrezygnowany opuścił jej pokój.





--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Taa... Odpuściłam sobie trofeum zamieniłam go na romans Ahsoki z Luksem. Ciekawe co by było gdyby Padme im nie przerwała... Czy Anakin ozna prawdę? Jak myślicie... Rozdział króciutki ale mam nadzieję że mi to wybaczycie. Zapraszam na dwa pozostałe blogi i do komentowania.
Dedyk dla Agnieszki Bruss
NMBZW

środa, 3 lutego 2016

Rozdział 23

Minął tydzień od znalezienia Ahsoki. Przebywała nadal w śpiączce. Jedi zostali na Onderon. Anakin non stop siedzi przy swojej uczennicy. Rany na jej ciele zaczęły się goić. Dłuższy czas przebywała w pojemnikach z baktą. Wpłynęło to pozytywnie na jej stan zdrowotny. Dzisiaj lekarze postanowili ją obudzić. Twierdzą że jest wystarczająco silna.
Anakin wraz z Obi-wanem i Padme stają przy łóżku torgutanki. Droid medyczny po woli wstrzykuję jej do żył zielony płyn. Po paru sekundach zaczęła po woli otwierać oczy. Była osłabiona. Podniosła delikatnie powieki. Droid poświecił jej małą latareczką przed oczami.
-Źrenice reagują prawidłowo.- oznajmił i odszedł. Wzrok Ahsoki dopiero po paru minutach się wyostrzył. Zobaczyła swojego mistrza, drugiego mistrza i senator. Nie miała siły się podnieść ani cokolwiek powiedzieć. Anakin się do niej delikatnie uśmiechnął.
-Wszystko w porządku. Musisz nabrać sił, powinnaś odpoczywać.- powiedział Kenobi i wraz z senator wyszli z sali. Anakin usiadł przy jej łóżku.
-Nastraszyłaś nas.- powiedział i dotknął jej ręki.
-Przepraszam.- powiedziała prawie nie słyszalnym głosem. Podniosła się delikatnie ale Anakin położył jej rękę na ramieniu i opadła na łóżko. Dotknęła swoją lewą ręką głowy. Wszystko ją bolało nie mogła się ruszać. Chciała coś powiedzieć ale Skywalker jej przerwał.
-Musisz odpoczywać. Śpij później porozmawiamy.- powiedział i wyszedł z sali. Ahsoka od razu zasnęła. Była całkowicie osłabiona a w dodatku nic nie pamiętała.
---
Minęło parę dni. Padme prowadzi negocjacje w sprawie jakiś zaległych opłat. Rada postanowiła że jedi zostaną na Onderon do końca posiedzeń, które mają trwać jeszcze tydzień. Ahsoka nabrała trochę sił. Nic nie pamięta co się stało (a to pech zapomniała o trofeum... hehe wcielam mój szatański plan). Czasami przypomina sobie urywki tamtych wydarzeń ale nic z nich nie rozumie. Wszyscy uważają że to dobrze że nic nie pamięta. Tak po prawdzie miała dopiero piętnaście lat. Była zbyt młoda by zrozumieć niektóre rzeczy.  Większość ran nie wygląda już tak źle. Żebra zaczęły się zrastać. W najgorszym przypadku jest prawa ręka torgutanki. Była złamana 3 trzech miejscach. Tano wróciła do swojego dawnego trybu życia. Cały czas narzeka że musi siedzieć w szpitalu. że nic jej nie jest i że marnuje tutaj tylko swój czas. Anakin co jakiś czas do niej przychodzi i sprawdza czy przypadkiem nie zwiała. Przebywanie w sali doprowadza ją do szaleństwa.
---
1 os. Ahsoka

Postanowiłam się przejść po placówce. Wyszłam nie zauważenie na korytarz i od razu wpadłam na wysokiego bruneta. Przewróciłam go i siebie na podłogę.
-Przepraszam- wymamrotałam i wstałam. Pomogłam wstać chłopakowi. Kojarzyłam go skądś.
-Nie no to moja winna. Jestem fajtłapą.- powiedział i uśmiechnął się swoimi śnieżnymi zębami.
-No to idealnie się zgraliśmy. Właśnie możesz poznać największą fajtłapę. A tak na marginesie jestem Ahsoka Tano.
-Ta jedi?- zapytał. Trochę mnie zdziwiło skąd to wiem bo nie mam przy sobie miecza.
-Tak, skąd wiesz?- zapytałam.
-Tydzień temu twój mistrz prowadził gorączkowe poszukiwania... Dobrze że się znalazłaś.- powiedział.
-Dzięki. A ty jesteś... eee...
-Gdzie moje maniery. Jestem Lux Bonteri (Emilly tylko dla ciebie go tu daję, mam nadzieję że się cieszysz. xd ). Jestem senatorem z Onderon.- powiedział i wyciągną rękę.
-Miło mi ciebie poznać.- odpowiedziała z delikatnym uśmiechem przyjmując jego dłoń.
-A przypadkiem nie powinnaś leżeć?- odpowiedział.
-Weź nie przypominaj. Mam dosyć tym leżeniem i odpoczywaniem. Nienawidzę nic nie robić.- powiedziałam z miną nie zadowolonego dziecka.
-Zaproponowałbym zwiedzenie miasta ale ochrona nas nie wypuści więc może zechcesz mi potowarzyszyć w drodze na stołówkę. Zafunduję ci galaretkę.- powiedział z szarmanckim uśmiechem. Przytaknęła głową. Jeszcze nikt mi tego nigdy nie zaproponował postanowiłam skorzystać z okazji.
-A co ty tu właściwie robisz?- spytałam.
-Byłem na posiedzeniu ale miałem drobny wypadek. A wszyscy senatorowie uznali że muszę trafić do szpitala.- odpowiedział Lux. Całą drogę rozmawialiśmy. Po dwudziestu minutach dotarliśmy na stołówkę. Zajęło nam to mnóstwo czasu bo Lux powiedział że zna drogę a zaprowadził nas do schowka na szczotki. Wzieliśmy dwie porcje galaretek. Cała reszta była niezbyt jadalna. Siedliśmy w najbardziej osamotnionym koncie stołówki. Bardzo dobrze mi się z nim rozmawiało. Lux był inny niż reszta chłopaków jakich kiedykolwiek poznałam. Był szarmancki, uprzejmy, miły od razu zdobył moją sympatie. Chociaż ja nie za bardzo przepadam za nadętymi senatorami jego od razu polubiłam. Nawet się nie spostrzegliśmy kiedy minęły już cztery godzinny. Musieliśmy się rozstać ale zapowiedziałam że wpadnę do niego wieczorem. Nasze pokoje były niedaleko siebie. Pobiegłam w kierunku swojej ,,celi''. No jeśli można nazwać to biegiem. Szybko się męczyłam. Lekarze twierdzili że to przez to że byłam w śpiączce. Po pół godzinie byłam już pod swoim pokojem. Wyczułam że w środku jest Anakin i że nie jest zbyt zachwycony. Weszłam do środka z nerwowym uśmieszkiem.
-Witaj mistrzu.- zaczęłam niepewnie. Zaraz mi się oberwie- pomyślałam.
-Witaj smarku, czy źle się wyraziliśmy mówiąc że jesteś zbyt słaba żeby opuszczać pokój.- powiedział trochę wściekły.
-No ale czuję się bardzo dobrze.- powiedziałam choć nie była to do końca prawda.
-Do łóżka już.- rozkazał.- Kiedy tu przyjdę a ciebie nie będzie pogadamy inaczej.
-Nie mogę się doczekać.- mruknęłam pod nosem i przewróciłam oczami. Anakin wyszedł z pokoju i zostałam sama. Zaczęłam myśleć o Luksie. Na samą myśl o nim uśmiechnęłam się, poczułam coś ciepłego na sercu. Gdybym nie byłam jedi mogłabym się w nim zakochać ale jestem jedi. A jedi nie mogą kochać.





----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Krótko, Emilly doczekałaś się swojego Luksa. Miało go tu nie być ale drobny romans nie zaszkodzi. Pokrzyżuje mi trochę plany z trofeum... Poznanie prawdy o nim trochę opóźnię... No a wgl wiem że Ahsoka powinna znać już Luksa ale u mnie dopiero go poznaje. Co tu powiedzieć... Chyba powinnam walnąć jakiś wątek Anakin i Padme. Ale nie jestem ich jakąś wielką fanką a wy? Piszcie w komentarzach swoje uwagi i opinie. 
Dedyk dla (zgaduję że się spodziewaliście) Emilly Tano
NMBZW



poniedziałek, 1 lutego 2016

Rozdział 22

Jedi udali się do opuszczonej kryjówki złoczyńców. Obaj wyczuwali że mogą ją tam znaleźć albo chociaż dowiedzieć się gdzie mają jej szukać. Czuli że nie zostało im zbyt dużo czasu. Wyczuwali że muszą się pośpieszyć. Byli już na rynku. Było widać ślady po hucznej imprezie. W pewnym momencie zauważyli że ktoś leży obok wielkiego słupa na środku. Podbiegli do tego kogoś i nie mogli uwierzyć własnym oczom. Była to Ahsoka. Cała zmasakrowana. Ubrania miała całe podarte. Na rękach i nogach miała otwarte rany z których sączyła się krew. Jej brzuch był cały w siniakach i miała rozcięty prawy bok. Rozwalona głowa, złamany nos, przecięta dolna warga lub rozcięty łuk brwiowy to było nic. W porównaniu do jej zmasakrowanych pleców. Widać że znęcano się nad nią dłuższy czas. Leżała nieprzytomna była bliska śmierci. Kiedy Anakin ją zauważył nie mógł uwierzyć w to w jakim jest stanie. Był wściekły i gdyby spotkał tego który jej to zrobił zabiłby go. Razem z Obi-wanem podbiegł do swojej półżywej uczennicy. Kleknął na ziemi i delikatnie podniósł jej głowę. Położył ją na swoich kolanach z jego oczu polała się jedna łza. Delikatnie objął swoją ukochaną siostrzyczkę i powoli ją podniósł. Po chwili trzymał jej zakrwawione ciało na rękach. Była zimna wręcz lodowata. Najprawdopodobniej leżała tutaj całą noc. Chwycił ją mocno i przytulił. Bez słowa zaczął iść w kierunku grupki klonów. Obi-wan dał im znać że poszukiwania zakończone i że wracają. Był w lekkim szoku nie wyobrażał sobie że można zrobić coś takiego piętnastolatce. To przecież jeszcze dziecko. Anakin delikatnie przeniósł ją do pojazdu w którym znajdował się medyk i Rex. Na widok zmasakrowanej torgutanki Rex otworzył usta z zaskoczenia. Od razu pomógł generałowi ją położyć. Medyk podszedł do dziewczyny i dotkną jej szyi.
-Jeszcze żyje. Ale jeśli nie trafi do szpitala długo tak nie wytrzyma.- Na te słowa Skywalker nakazał kierowcy jak najszybszy odjazd. Sam siadł przy swojej padawance. Rex do niego podszedł i położył mu rękę na ramieniu.
-Wszystko będzie dobrze. Poradzi sobie.- powiedział próbując pocieszyć Anakina. Wybraniec nic nie odpowiedział na te słowa. Spojrzał na krwawiącą Ahsokę i w myślach powiedział. Wytrzymaj. Wszystko się ułoży, jestem przy tobie. Przepraszam... 
---
W ciągu pół godzinny dotarli na miejsce. Obi-wan szybko wytłumaczył sprawę a Ahsoka została zabrana do szpitala. Padme na jej widok uroniła łzy. Nie mogła sobie wyobrazić tego co czuła jej przyjaciółka. Bała się o nią, droid medyczny powiedział że jest w krytycznym stanie. Od razu została zabrana na operacje. Skywalker wraz z Kenobim czekają na wieści pod salą. Operacja trwa już ponad dwie godziny. Anakin chodzi niespokojnie w te i w tamte. Mówiąc że to wszystko to jego winna. To on pozwolił na to. Wiedział że tak się stanie ale nic nie zrobił żeby temu zapobiec. Był wściekły na siebie. Kenobi próbował mu tłumaczyć że nie jest winny ale nie wychodziło mu to. Do jedi dołączyła senator z Naboo. Martwiła się o życie swojej przyjaciółki. Po kolejnej godzinie z sali wyszedł mechaniczny android.
-Co z nią?!- spytał przejętym głosem Anakin. Na widok medyka Obi-wan i Padme poderwali się do góry.
-Pacjentka jest w ciężkim stanie. Podczas operacji nastąpiły powikłania. Udało nam się zapanować nad sytuacją. W niektóre rany wdało się zakażenie ale powinno być dobrze. Pacjentka przebywa  w śpiączce. Kiedy jej stan się polepszy wybudzimy ją. Na razie musi dużo odpoczywać. Jest bardzo osłabiona. Zaraz przewieziemy ją do sali pooperacyjnej.- odpowiedział mechanicznym głosem i odszedł. Anakin wypuścił powietrze z ust. Ulżyło mu. Żyła i to dla niego było teraz najważniejsze.
---
W sali pooperacyjnej.
Anakin siedział przy łóżku swojej uczennicy. Medycy stwierdzili że jej stan jest niestabilny i że może się w każdej chwili wybudzić. Poskutkowałoby to ogromnym bólem. Poczułaby ogromny ból wydobywający się z obrażeń. Była nawet możliwość że z powodu bólu mogłaby umrzeć. Skywalker nie dopuszczał do siebie takiej myśli. Siedział przy jej łóżku. Obi-wan chronił Padme na jakimś spotkaniu. Oboje stwierdzili że jego obecność nie była konieczna. Teraz wybraniec patrzył na ciało swojej padawanki. Wszędzie była owinięta bandażami. Jej ręce, nogi, brzuch, plecy. Do tego prześwietlenie wykazało złamaną prawą rękę i połamane żebra. Na Ahsoke czekał długi pobyt w szpitalu i ciężka rehabilitacja. Lecz coś mu nie grało. W jego wizji Padme było jej żal. Teraz także było jej żal młodej torgutanki ale tamte uczucie było inne. Bardziej bolesne. Poczuł że nie wie wszystkiego. To co widział nie było wszystkim. Stało się coś jeszcze ale co? To pytanie chodziło mu po głowię. Ale odrzucił od siebie takie myśli. Chciał jedynie żeby Ahsoka była cała i zdrowa. Ze względu na jej stan nie mogli wracać na Coursant. Rada stwierdziła że na razie zostaną oni na Onderon. W pewnym momencie Ahsoka poruszyła lewą ręką. Anakin poderwał się i spojrzał na nią. Widział że się wybudza. Wezwał szybko droida który wstrzyknął jej zielony płyn. Po tym znowu leżała. Było to dla niej lepsze rozwiązanie. Anakin chwycił ją za rękę i szepnął jej do ucha.
-Wszystko będzie dobrze.- po tym znowu siadł na krześle i schował głowę w dłoniach.