niedziela, 31 stycznia 2016

Rozdział 21

Minęły dwa dni od zniknięcia a raczej porwania Ahsoki. Nie ma o niej żadnych wieści. Anakin i Obi-wan prowadzą gorączkowe poszukiwania. Przeszukują całą planetę. A nie mówiąc Onderon jest wielką planetą. Nie mają żadnych śladów i poszlak dotyczących możliwości pobytu Ahsoki. O napastnikach którzy zaatakowali senat wiedzą niewiele. Noszą oni nazwę wataha Prawdy. Stoją oni po stronie separatystów i próbują obalić władców na Onderon. Jest to duża grupka różnych przestępców. Zbieranina szumowin z różnych zakątków Onderan. Miejscowe władze od dawna próbują ich złapać jak na razie bezskutecznie. Senator Amidala uruchomiła swoje kontakty ale to także nic nie dało. Wszyscy się martwią o młodą torgutankę.  Anakin nie przespał ani jednej nocy. Jest zmęczony i poirytowany tym że poszukiwania stoją w miejscu. Czekają na jakikolwiek znak że Ahsoka nadal żyje. Dowiedzieli się że grupa ta charakteryzuje się stosowaniem przemocy. Są bardzo brutalni nie szanują nikogo oprócz samych siebie. Wybraniec nie rozmawia z nikim oprócz Padme. Kobieta próbuje mu wytłumaczyć że wszystko będzie dobrze. Chciałby w to wierzyć ale nie potrafi.
W chwili obecnej razem z Obi-wanem przesłuchuje podejrzanego. Krążą plotki że być może wie coś o kryjówce bandy złoczyńców. Kenobi stara się być opanowany.
-Powiesz nam gdzie macie kryjówkę.- powiedział opanowanym głosem wykonując wolny ruch ręką. W taki o to sposób próbował przekonać podejrzanego do mówienia. Był to 28-letni męższczyzna. Wysoki dobrze zbudowany o ciemnej karnacji. Miał pawie całą ogoloną głowę. Jedynie po bokach i na czubku głowy były krótko ścięte czarne włosy. Miał on ostre rysy twarzy, zakrzywiony nos i ciemno niebieskie oczy.
-Nie wiem o czym do mnie mówicie jedi.- powiedział opanowanym głosem. Nie przyznawał się do tego żeby cokolwiek wiedział.
-No to może inaczej jak się nazywasz.
-He... A po co wam to wiedzieć?- odpowiedział z szyderczym uśmiechem na twarzy. W Anakinie buzowały emocje. Nie mógł znieść słuchania tego gościa. W pewnym momencie puściły mu nerwy. Zapalił swój miecz świetlny przewrócił krzesło na którym siedział zbir. Człowiek upadł na ziemię a przy jego szyi znalazła się niebieska klinga miecza świetlnego.
-Gadaj, gdzie się ukrywają!- powiedział groźnie Skywalker a w jego oczach zapłoną ogień.
-Nie wiem...
-Gadaj albo giń!- przerwał mu krzykiem i zaczął go dusić. Uniósł się w powietrzu łapiąc się za szyje. Nie mógł oddychać. Obi-wan stał z boku i był gotowy zareagować. Nie robił tego bo wiedział że tylko w taki sposób się czegoś dowiedzą.
-Ja.. e... ma...kry...po...- próbował wydusić, gdy Anakin to zobaczył puścił go. Upadł na ziemie i chwycił się za gardło.
-Mów!- powiedział Skywalker w jego głosie słychać było nienawiść i gniew.
-Jakieś 30km od miasta jest opustoszałe miasteczko górnicze. Tam mają kryjówkę.- wypowiedział cicho podnosząc wzrok.
-Skąd o tym wiesz?- spytał Kenobi.
-Jestem handlarzem. Słyszałem to i owo. Ale ja z nimi nie trzymam dla mnie liczą się jedynie interesy.
-Co wiesz o tej torgutance?!- spytał podniesionym głosem Anakin i pokazał wyświetlony hologram Ahsoki.
-Pierwszy raz ją widzę.
-Dobra zaprowadźcie go do aresztu.- oznajmił Kenobi przywołując strażników. Po chwili w pokoju przesłuchań zostali sami.
-Musimy udać się do tego miasteczka jak najszybciej.- oznajmił zdenerwowany jedi.
-Anakinie uspokój się. Może jak się wyciszysz uda ci się ją znaleźć poprzez moc.- powiedział starszy mężczyzna i wyszedł z pomieszczenia a za nim Anakin.
---
Po godzinie byli już na miejscu. Było to najzwyczajniejsze opuszczone miasteczko. No może nie takie opuszczone. Słychać było różne krzyki i hałasy dochodzące z niego. Jedi zapalili miecze a mały odział klonów przygotował się do ataku. Weszli do środka w pewnym momencie na sygnał Kenobiego w biegli na środek rynku i otoczyni grupkę ludzi. Było ciemno, był późny wieczór. Od razu kiedy się tak stało całe towarzystwo podniosło ręce do góry. Klony zapaliły lampy w swoich hełmach i oświecili złapanych. Niestety złapali grupkę dzieciaków. W przedziale wiekowym 15-20 lat. Najwidoczniej klony przerwały im imprezkę. Na czoło wyszedł szesnastoletni brunet z podniesionymi rękami.
-Przepraszam czy coś się stało?- spytał delikatnie zdenerwowany. Anakin dał znak kloną żeby spuścili broń. Sam wraz z Obi-wanem wyłączyli miecz.
-Szukamy kryjówki przestępców. Niejakiej watahy prawdy.- oznajmił Kenobi
-Pomyliliście strony.- oznajmiła 19-latka.
-Że co?- spytał zdziwiony Skywalker.
-Niedawno mieli kryjówkę w opuszczonym miasteczku takim jak to ale nie na północ ale południe.- wyjaśnił chłopak.
-Stang!- zaklnął pod nosem Skywalker.- No to jedziemy.
-Ale i tak ich tam nie znajdziecie.- wtrąciła ta sama blondynka.- Dwa dni temu wynieśli się stamtąd.
-Widzieliście gdzieś tą dziewczynę?- spytał Skywalker wyciągając z kieszeni hologram. Wszyscy się przyjrzeli i pokręcili głowami.
-Niestety nie- odpowiedział chłopak.
-A kto to?- spytała dziewczynna.
-Moja uczennica została porwana dwa dni temu- oznajmił zwyczajnie Skywalker. Chłopak spojrzał na blondynkę która cicho westchnęła i odpowiedziała.
-Wróci, uwolnią ją. Nie martw się za parę dni będzie znowu z tobą.- powiedziała i zaczęła iść w kierunku znajomych.
-Jak to ją uwolnią?- spytał zdziwiony.
-Ponad rok temu to samo ją spotkało i nie tylko ją. Wasza przyjaciółka będzie ich kolejnym trofeum.- powiedział chłopak.
-Trofeum?- spytali zdziwieni jedi.
-Zrozumiecie w swoim czasie.- odpowiedział i wrócił do reszty nastolatków. Jedi spojrzeli na siebie i odeszli wraz z odziałem. Postanowili udać wrócić i następnego dnia udać się do drugiego miasteczka.





------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Króciutko. Wpadłam na pomysł że nie będę opisywać co się dzieje z Ahsoką ona sama później to opowie... Ahsoka będzie kolejnym trofeum. Ciekawe o co chodzi? Macie jakieś pomysły? Piszcie w komentarzach co o tym sądzicie. Piszcie co sądzicie o cało kształcie bloga. Piszę go już dwa tygodnie... Wow tak szczerze myślałam że po dwóch dniach mi się znudzi a tu dwa tygodnie. Dzięki że to czytacie. Zapraszam do komentowania. :)
Dedyk dla Mroczne Kiwi.( jeśli mnie czyta)
NMBZW


sobota, 30 stycznia 2016

Rozdział 20

Minęły dwa dni od wizji. Dziś ostatnia debata później wracają na Coursant. Anakin nadal nie spuszcza swojej uczennicy z oka. Tak samo zresztą jak Obi-wan. Oboje cieszą się że to już koniec i że Ahsoka jest z nimi cała i zdrowa. Dziś ostatni dzień. Anakin poprzednią noc spędził upojnie wraz ze swoją żoną. Opowiedział jej o tym że martwi się o Ahsoke ale nie wspomniał jej o wizjach. Teraz cała trójka stała i udawała że słucha wypowiedzeń senatorów. Czas ciągną się im nie ubłagalnie. W pewnym momencie cała trójka wyczuła coś dziwnego. Nie zdążyli zareagować jak wybuchła bomba. Wybuchła panika wśród senatorów. Anakin, Obi-wan i Ahsoka zapalili w mgnieniu oka swoje miecze świetlne. Do sali wbiegła ochrona budynku. Wszędzie unosił się dym. Kiedy wszystko ucichło jedi wraz ze strażnikami wyprowadzili senatorów z pomieszczenia. Wtedy na ich drogę wybiegło trzech zamaskowanych złoczyńców. To najprawdopodobniej oni stali za zamachem na życie senatorów. Wyciągnęli swoją broń i zaczęli strzelać do jedi i uciekać. Strażnicy pokoju rzucili się w pogoń za napastnikami. Biegli przez korytarze cały czas skracając dystans między nimi. W pewnym momencie korytarz się podzielił na dwa. Jeden z zbirów skręcił w prawo.
-Ja się nim zajmę!- krzyknął Kenobi odłączając się od przyjaciół.
Anakin i Ahsoka nadal biegli za dwójką podejrzanych. Ścigali ich w krętych korytarzach. W pewnym momencie dobiegli do kolejnego rozdziału dróg. Każdy z zbrodniarzy pobiegł w inną stronę. Anakin poczuł że muszą się rozdzielić lecz wtedy straci z smarka z oczy. Nie wiedział co zrobić za to Tano najwidoczniej wiedziała.
-Ja biorę tego a ty tamtego!- krzyknęła i skręciła w lewo.
-Uważaj na siebie!- odkrzykną. Niezbyt podobała mu się wizja że jego smark sam będzie ścigał groźnego przestępce. No ale teraz nie miał czasu biegł ile sił za podejrzanym. W pewnym momencie wybiegł na zewnątrz. Rozejrzał się nigdzie go nie było za to spojrzał i zobaczył Obi-wana po drugiej stronie placu.
-Widziałeś może zamaskowanego gościa który tędy uciekł?- spytał.
-O to samo ciebie miałem się spytać. Rozpłynęli się w powietrzu.
-Na to wygląda.- odpowiedział Skywalker.
-A gdzie Ahsoka?
-Musieliśmy się rozdzielić. Pobiegła za drugim.- oznajmił i zaczął się denerwować czy sobie poradziła.
-Chodźmy jej poszukać.- oznajmił Kenobi i ruszyli w kierunku budynka.
---
W tym samym czasie.
Ahsoka nadal biegła za podejrzanym. Był szybki ale dziewczyna dawała z siebie jak najwięcej. W pewnym momencie wybiegła za nim na zewnątrz. Mężczyzna się obrócił i się zaśmiał.
-Dziecko, myślisz że mnie pokonasz?- spytał z kpiną w głosie. Na te słowa torgutanka zapaliła swój miecz świetlny. Facet miał około dwa metry wysokości. Miał około trzydziestu lat. Był dobrze zbudowany. Ubrany był cały na czarno nie licząc czerwonej apaszki na twarzy. Zasłaniała ona całą dolną część twarzy. Było widać jedynie zielone oczy i kręcone roszczochrane brązowe włosy. Mężczyzna na widok miecza świetlnego wybuchł śmiechem i zaczął strzelać. Ahsoka sprawnie odbiła strzały napastnika i zaczęła się do niego zbliżać. W tedy z budynku wybiegło dwóch kolejnych. Byli tak samo ubrani ale opaski na twarzy miały inne kolory. Jeden miał żółtą a drugi zieloną.  Człowiek z żółtą miał niebieskie oczy i blond włosy. Był młodszy od pozostałych miał 25 lat. Facet z zieloną apaszką miał na oko także 30 lat. Miał piwne oczy i włosy w tym samym odcieniu. Ahsoka na ich widok zapaliła shoto ustawiając się w pozycji do obrony. Świetnie ja zawsze mam najgorzej- pomyślała. Mężczyźni zaczęli do niej strzelać. Próbowała odsyłać strzały z powrotem do napastników. W pewnym momencie ich lider pokazał coś gestem dłoni. Reszta bardzo się ucieszyła na ten pomysł. Tano nie rozumiała o co im chodzi i straciła przy tym czujność. Poczuła coś zimnego na plecach a po chwili stracił przytomność. Ostatnie co słyszała były to szyderczy śmiech.
---
Anakin i Obi-wan szukali Ahsoki już z dobrą godzinę. Nigdzie jej nie było. Teraz szli za nadajnikiem który ich prowadził na plac przed wejściem do senatu. Przez całą drogę Skywalker próbował wyczuć swoją uczennice poprzez moc. Ale nic z tego. Nie było po niej najmniejszego śladu. Martwił się o nią. Obwiniał się za to że spuścił ją z oka. Wiedział że coś się stało. Wyczuwał to. Kenobi także się martwił o dziewczynę. Jednakże on nie pokazywał tego aż nadto starał się być opanowany. Kiedy doszli na plac nic nie zauważyli. Nie było tu żywej istoty. Spojrzeli na urządzenie namierzające. Pokazywało że Ahsoka powinna tu być. Po dłuższej chwili Obi-wan coś zauważył.
-Spójrz.- powiedział i wskazał na świecące coś obok fontanny. Obaj jedi tam podeszli. Na ziemi leżały miecze Ahsoki i jej nadajnik. Anakin podniósł je z ziemi i się im przyjrzał. Z jego oczu można było wyczytać zmartwienie i troskę.
-Musimy ją znaleźć.- oznajmił Anakin przypinając do pasa miecze świetlne swojej padawanki.
-Zgadzam się. Za chwilę zaczniemy poszukiwania ale najpierw musimy poinformować radę.
-Ty ich poinformujesz a ja...
-Nie Anakinie. Wiem że ci ciężko ale nie możesz działać na własną rękę.- powiedział kładąc rękę na ramieniu przyjaciela. Skywalker spojrzał na swojego byłego mistrza. Tamten wyczytał z spojrzenia że czuje się winny i że jeśli jej coś się stanie nigdy sobie tego nie wybaczy.
-Anakinie nie jesteś niczemu winny.- powiedział próbując go pocieszyć.
-Mistrzu a jak jej się coś stanie...
-Poradzi sobie- przerwał mu.- Wyszkoliłeś ją da sobie radę.
-Ale ma dopiero piętnaście lat. Jest słaba a co jeśli...
-Uwierz w nią.- przerwał mu Obi-wan. Anakin przytakną głową i pokierował się w stronę senatu razem z Kenobim.





-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Powiedzcie szczerze najgorszy rozdział pod słońce. W ogóle nie potrafił dobrać słów. Opis bandytów... to nawet nie można napisać opisem. Beznadziejnie... Co się ze mną dzieję i rozmowa Anakina z Obi-wanem... Dobra zniosę każdą krytkę. Piszcie co sądzicie. Już nie będę dodawać tak często rozdziałów. Pojutrze wracam do szkoły... Będę starać się pisać jak najwięcej ale sami wiecie 2 klasa gimnazjum... 
Dedyk dla Olsik (jeśli mnie jeszcze czyta)
NMBZW


czwartek, 28 stycznia 2016

Rozdział 19

Ahsoka spała w swoim pokoju. Była zmęczona podróżą i ogólnie wszystkim. Czuła że Anakin się o nią martwi. Ale dlaczego? Czy coś zrobiłam?- rozmyślała cały wczorajszy dzień. Kiedy Ahsoka spała Anakin rozmyślał nad swoją wizję. Postanowił zanurzyć się w medytacji i czegoś się dowiedzieć. Zanim to jednak zrobił sprawdził poprzez moc co robi jego uczennica. Spała, to dobrze.- pomyślał. Siadł po turecku na łóżku i zamknął oczy. Spowolnił swój oddech i powoli oczyszczał swój umysł z swoich obaw. Przypomniał sobie szkolenie i mistrza Yode który mówił: Uspokójcie się i oczyśćcie umysł, a moc was poprowadzi. Zrobił tak jak kiedyś go nauczono. Po paru minutach zaczął coś dostrzegać. Tak jakby przez mgłę.
Był w jasnym pomieszczeniu. Wszystko było białe. Białe ściany, biały sufit i białe meble. Zaczął rozpoznawać to miejsce. Przypominało szpital po chwili ujrzał łóżko a na nim nieprzytomną Ahsokę. Była ubrana w biała szpitalną koszulę nocną. Na twarzy miała zadrapania tak samo jak i na rękach i nogach. Miała rozcięty łuk brwiowy i rozwaloną głowę. Widział że jest podpięta do jakiś monitorów i urządzeń. Po chwili dostrzegł siebie siedzącego na łóżku i Padme stojącą. Była smutna. Nie uśmiechała się patrzyła na Ahsokę z współczuciem. Było jej żal młodej torgutanki. On sam którego widział był wściekły i zły a zarazem smutny. Czuł się winny. Siedział przy jej łóżku już parę dni było widać to po podkrążonych oczach. Po chwili wszystko się zaczęło oddalać. Słyszał krzyki Ahsoki Nienawidzę cię, nienawidzę! Zostaw mnie daj mi spokój! Słyszysz nienawidzę. Ja nienawidzę! Po tym ocknął się i szybko sprawdził co robi Ahsoka. Spała wyczuł to. Był niespokojny. Nie mógł dopuścić do sytuacji z wizji. Postanowił porozmawiać z Obi-wanem. On coś powie. Będzie wiedział co zrobić. Szybko ubrał się i wyszedł z pokoju. Po paru minutach był pod drzwiami byłego mistrza. Wyczuł że nie śpi tylko medytuje. Zapukał a za drzwi usłyszał.
-Wejdź Anakinie.
Wszedł do środka. Mistrz siedział na jednej z puf. Anakin usiadł na przeciwko niego. Kenobi na niego spojrzał i spytał.
-Co cie do mnie sprowadza?
-Miałem kolejną wizję.- odpowiedział. Na te słowa mina Kenobiego zmieniła się na poważną.
-Mów dalej.
-W tej wizji widziałem Ahsokę w szpitalu była nie przytomna. Byłem tam ja i pani senator. Amidala patrzyła na nią ze współczuciem a ja byłem wściekły. Później wszystko zaczęło oddalać się a ja usłyszałem krzyki Ahsoki że mnie nienawidzi. Żebym dał jej spokój zostawił ją... i tyle.
-Mhmm... Musimy mieć ją na oku i nie dopuścić do tego co się ma stać.
-Mistrzu ale nie rozumiem czemu Ahsoka miałaby się zmienić.
-Na to pytanie ci nie odpowiem. Lepiej się prześpij jutro długi dzień.- powiedział rudowłosy mistrz. Skywalker opuścił pokój i szedł w kierunku swojego. Po drodzę zahaczył o pokój Ahsoki. Wszedł do środka. Ahsoka leżała na łóżku. Spała. Anakin na nią spojrzał po czym opuścił jej pokój. Poszedł spać do siebie.
---
Kolejny dzień wczesny ranek. Anakin spał kiedy do jego pokoju wszedł Obi-wan. Mężczyzna spojrzał na swojego przyjaciela i zaczął go budźić.
-Anakinie, wstawaj. Za półtorej godziny zaczyna się debata.
Anakin chwycił się za głowę i przetarł oczy. Usiadł i spojrzał na swojego eks mistrza.
-Spokojnie już wstaję. Ahsoka jeszcze śpi?
-Nie wiem. Postanowiłem najpierw ciebie obudzić.-odpowiedział mu Kenobi. Anakin wstał i szybko wziął ubrania z półki i poszedł się przebrać. Po paru minutach był już gotowy.
-No to chodźmy obudzić smarka.- powiedział i oboje wyszli z pokoju. Po chwili weszli do pokoju Ahsoki. O ich zdziwieniu nie było jej tu. Anakin nerwowo rozejrzał się po pokoju swojej uczennicy. Nigdzie jej nie było. Nie tylko jego to zmartwiło ale także Obi-wana. Po ostatnich rzeczach oboje postanowili nie spuszczać piętnastolatki z oczu. Weszli do jej pokoju. Była dopiero ósma rano. Ahsoka nie wstawała tak wcześnie. Stali na środku jej pokoju w ciszy. Po minucie do pokoju weszła uśmiechnięta torgutanka. Mistrzowie spojrzeli z ulgą na siebie a później na Ahsokę.
-Gdzie byłaś smarku?- spytał Anakin.
-Przeszłam się po okolicy.- odpowiedziała uśmiechnięta.
-Powinnaś kogoś informować jak wychodzisz.- oznajmił Skywalker. Ahsoka wyczuła że mistrzowie się o nią martwią.
-Czy coś się stało?- spytała niepewnie.
-Nie, Chodźmy bo się spóźnimy.- powiedział spokojnie Kenobi kierując się w kierunku drzwi. O co im chodzi? Czy o czymś nie wiem? Czemu traktują mnie tak? Czy coś się stało? Dlaczego nie chcą mi powiedzieć? Nie ufają mi czy coś? No bo niby czemu to ukrywają. - rozmyślała idąc za swoim mistrzem. Parę minut później dołączyła do nich pani senator i razem z nią udali się do senatu.
---
Polityka jest taka nudna. I do tego nie ma sensu. I tak nic nie ustalą tylko ustalą datę kolejnego spotkania. Zawsze jest tak samo. Nigdy nie zrozumiem polityki. - myślała Ahsoka. Przyglądała się Padme i senatorowi Organie jak próbują coś wytłumaczyć innym. Coś im to nie wychodziło. Ahsoka czuła na sobie niespokojne spojrzenia Anakina. Próbowała zrozumieć o co im chodzi. Ale bezskutecznie. Po dwu godzinnej debacie udali się odprowadzić senatorów. Później udali się do swoich pokojów. Anakin i Obi-wan cały czas obserwowali Ahsokę która miała tego dość. Weszła do swojego pokoju i usiadła na łóżku. Zaczęła rozmyślać. Siedziała tak z pół godzinny kiedy do jej pokoju wszedł Skywalker. Chciał sprawdzić czy wszystko jest w porządku.
-Cześć smarku.- powiedział wysilając się na uśmiech.
-Powiesz mi o co chodzi, czy będziesz udawać że nie wiesz o czym mówię?
-Tylko że ja naprawdę nie wiem o co ci chodzi.- powiedział siadając na krześle naprzeciwko niej.
-No jasne. To czemu ty i mistrz Obi-wan nie spuszczacie mnie z oka?
-Nie wiem o czym mówisz smarku.- powiedział i spotkał się z jej wzrokiem który mówi ,,Czy ty uważasz mnie za debila''
-Nienawidzę cię mistrzu.- mruknęła pod nosem i upadła na łóżko.
-Czyżby?- spytał i zaczął ją łaskotać. Nie przestawał ani na chwilę. Ahsoka się śmiała i próbowała uwolnić. Przestał dopiero kiedy zaczęła kasłać i nie mogła złapać oddechu.
-I co teraz powiesz?- spytał ale nie dostał odpowiedzi za to dostał poduszką centralnie w twarz. Nie zdążył nawet zareagować. Po tym siedzieli w pokoju i rozmawiali. Ahsoka wyczuwała że się o nią martwi ale postanowiła nie drążyć tematu. Siedział tam parę godzin czuł się bezradny. Cieszył się że Ahsoka jest przy nim ale czuł że niedługo się coś wydarzy. A przez to coś mógł stracić smarkusia. Nie wiedział co ma robić ale obiecał sobie że zrobi wszystko co w jego mocy by ją chronić. Przez to wszystko zapomniał że na misji jest Padme. Jego ukochana żona.


----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Krótko trochę ale niedługo kolejna część. Czekajcie cierpliwi. Piszcie co sądzicie o rozdziale i co myślicie że się stanie? Komentujcie i zapraszam na nowego bloga jest już długo wyczekiwany prolog. No i tyle
Dedyk dla Paulina1710
NMBZW





1000 WYŚWIETLEŃ!!!

Dziękuje, bardzo bardzo dziękuje.

Blog istnieje jakieś półtora tygodnia a więc naprawdę dziękuje że czytacie te moje wypociny.

1000 wyświetleń mam nadzieję że będzie ich coraz więcej.

Kocham was! <3

Jeszcze raz bardzo dziękuje. 

Z tej okazji postaram się dodać dziś prologa na mojego trzeciego bloga.

Pozdrawiam.

NMBZW

środa, 27 stycznia 2016

Rozdział 18

Minął tydzień od ostatnich zajść. Ahsoka miała lecieć z mistrzami na Onderon. Miał lecieć z nimi także Niro ale dostał inne zadanie. Także leciała sama z mistrzem Obi-wanem i Anakinem. Cieszyła się że wyrwie się z świątyni. Była trochę smutna że nie będzie przy niej Nira no ale trudno. Będzie musiała znieść tę cierpienia zwane polityką sama. Lecieli tam by chronić senator Padme Amidale. Ahsoka bardzo lubiła Padme i z wzajemnością. Miało być tak jeszcze paru innych senatorów ale nie znała nikogo oprócz Padme. 
Młoda padawanka czekała wraz z mistrzami na przybycie senator. Mieli lecieć małym statkiem V-87. Po parunastu minutach na lodowisku znalazła się Padme. Była ubrana w czerwoną obcisłą sukienkę. Buty miała na obcasie czarne. Miała założoną czrano biały żakiet z perłami. Włosy miała splecione w długi warkocz. Oczy i usta miała pomalowane na czerwono. Obok niej stało dwóch ochroniarzy w zbrojach. Zbroje były typowe dla żołnierzy Naboo. Młoda senator podeszła do jedi.
-Pani senator, dobrze panią widzieć całą.- powitał ją Kenobi kłaniając się.
-Ciebie także Obi-wanie.- odpowiedziała odwzajemniając gest. Zwróciła się teraz w stronę Anakina.- Generale Skywalker ciebie również miło widzieć.- powiedziała posyłając mu uśmiech. Anakin nie nienawidził jej służbowego głosu i powiedzenia generale Skywalker. Nie pokazywał jednak tego po sobie i delikatnie się ukłonił. 
-Zaszczyt po mojej stronie.
Ahsoka stała z tyłu. Była przyzwyczajona że się nie liczy ale Padme wysłała jej ciepły uśmiech. Torgutanka odwzajemniła ten gest. Wszyscy weszli na statek. Amidala udała się do swojego pokoju. A jedi zasiedli za sterami. Po 15 minutach wystartowali. Podróż była strasznie nudna. Ahsoka siedziała na fotelu trzeciego pilota i cały czas rozmyślała. Ciekawe co robi teraz Al? A no jasne że siedzi na komputerze co by mógł innego robić. On tylko gra na tych grach i łamie prawo. Co się stanie jak się wyda że to on włamał się do bazy... Znaczy już się wydało ale co będzie jak go złapią. No ale na razie go nie złapali. Ciekawe co robi Niro? Szkoda że go tu nie ma. Może pójdę do Padme? Nie na pewno jest zajęta. Szkoda. Nie mogę się doczekać aż wylądujemy. Ciekawe o czym myśli Anakin. Jestem bardzo ciekawa. Może uda mi się to wyczuć. Ehhh nic z tego... Czemu tu jest tak nudno. Zrobiłabym coś. Cokolwiek ale nic nie ma do roboty. Mogę tu siedzieć i tyle. -Ahsoka była pochłonięta takimi o to myślami. Anakin i Obi-wan też rozmyślali ale na temat zadania. W pewnym momencie Anakin udał się do siebie by odpocząć. Tano zajęła jego miejsce jako drugi pilot.
Anakin siadł po turecku na łóżku i zamknął oczy. Wyczyścił umysł i się odprężył. Po chwili zaczął coś odczuwać. Czuł ból i strach osoby mu bardzo bliskiej. Czuł że cierpi i nie może sobie z czymś poradzić. Czuł jej gniew i nienawiść do samej siebie i do wszystkich ją otaczających. Tak była to kobieta. Bliska jemu serca. Po chwili ujrzał twarz Ahsoki zalaną łzami. Po tym jego wizja się skończyła. Otworzył gwałtownie oczy. Był przerażony jego smarkusiowi coś groziło. I te uczucia. Nie mógł uwierzyć że miałyby do niej należeć. Wstał i wyszedł z pokoju. Chciał ją jak najszybciej zobaczyć. Po chwili stał w wejściu do kokpitu pilotów. Zobaczył jak Ahsoka rozmawia z Obi-wanem i się śmieje. Ulżyło mu ale bał się o nią. Miał zamiar nie spuszczać jej z oczu. Tak ona będzie cały czas z nim. Postanowił i wszedł. Usłyszał że się śmieją. Gdy Kenobi go zauważył powiedział.
-Za pół godziny lądujemy.
-Dobrze. Ahsoka idź poinformuj panią senator.- powiedział Anakin.
-Dobrze mistrzu.- odpowiedziała i po chwili już jej nie było.
Obi-wan przyjrzał się Anakinowi wyczuł że jego byłego ucznia coś trapi.
-Anakinie stało się coś?- spytał Kenobi. Skywalker usiadł na fotelu i odpowiedział.
-Miałem wizję.
-O czym?- spytał poważnie jedi i spojrzał na niego.
-Miałem wizję o kimś kto cierpiał. Odczuwał ból, nienawidził siebie ale także wszystkich innych. Był zły i wściekły. Ale zarazem nie mógł sobie z czymś poradzić. 
-Wiesz kim był ten ktoś?
-Pod koniec wizji zobaczyłem twarz...- przerwał na chwilę ale po sekundzie dokończył.- Ahsoki była cała zalana łzami.- Anakin spojrzał na Obi-wana który przejechał prawą ręką po brodzie.
-Niezbyt dobrze to wróży. Na Ahsoke musimy uważać. Lecz ona o wizji twojej nie powinna wiedzieć.- powiedział.
-Też tak uważam.
---
W tym samym czasie Ahsoka kierowała się w stronę pokoju Padme. Nie było go trudno znaleźć. Przy drzwiach stali strażnicy. Wpuścili młodą jedi bez problemu do środka. Wiedzieli że ma ona za zadanie chronić senator z Naboo. 
-Pani senator.- ukłoniła się Tano jak na padawankę przystało. 
-Ahsoko. Ile razy mówiłam ci że masz się do mnie zwracać po imieniu?
-Dobrze Padme. Anakin kazał ci przekazać że za pół godzinny lądujemy.
-Och tylko pół godzinny. Muszę się przygotować.
-No to ja nie będę przeszkadzać.- powiedziała i pokierowała się do drzwi.
-Zaczekaj. Przydasz mi się. Pomożesz wybrać mi sukienkę.
-No nie wiem...
-Ahsoka to polecenie służbowe.
Tano przytaknęła głową i siadła na jednym z foteli.
---
Wylądowali. Byli na powierzchni Onderon. Ahsoka rozejrzała się po lądowisku. Czuła na sobie wzrok swojego mistrza. Martwił się o nią ale dlaczego. Czy coś zrobiłam?- pomyślała. Po chwili podszedł do nich senator Bail Organa.
-Senatorze. Dobrze cię znowu widzieć.
-Ciebie także.
-Generale Skywalker, generale Kenobi.
Teraz senatorowie zaczęli ożywioną dyskusję. Ahsoka nie przysłuchiwała się jej. Nie rozumiała polityki i nie miała zamiaru jej zrozumieć. Szła za Anakinem i Obi-wanem próbując zrozumieć czemu Anakin się o nią martwi. Szli korytarzami pięknego budynku. Korytarze były pięknie ozdobione. Na ścianach wisiały obrazy władców Onderon. W pewnym momencie się zaczymali. Znajdowali się przed kilkoma drzwiami. Były to ich tymczasowe pokoje. Ahsoki pokój znajdował się obok pokoju Anakina. Pokój Kenobiego znajdował się parę metrów dalej. Pani senator udała się z senatorem na rozmowę a my weszliśmy do naszych pokoi.


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Króciutkie ale przyśpieszyłam akcje. Oczywiście norma zaczęłam pisać z innym pomysłem. Trochę nudne ale coś się dzieję. Miałam tu wepchać senatora Luxa Bonteriego ale sobie darowałam. Mam nadzieję że się podoba. Zapraszam do komentowania.


poniedziałek, 25 stycznia 2016

Rozdział 17

Anakin przed chwilą wrócił do świątyni. Spędził upojną noc w ramionach swojej żony. Chciałby zostać na dłużej ale nie mógł. Obowiązki go wzywały. Szedł właśnie w stronę pokoju swojej padawanki kiedy zatrzymał go jego były mistrz.
-Anakinie. Miło cię widzieć tak wcześnie.
-Ciebie także Obi-wanie. Chciałeś coś ode mnie.
-Tak. Chodzi o Ahsoke.
-Co z nią?- spytał przejęty.
-Nic ale nie przystoi by młodzi uczniowie wracali w środku nocy do świątyni. Nie uważasz że jest za młoda by szwędać się po Coursant w nocy?- powiedział surowo Kenobi. Mina Skywalkera sama mówiła za siebie. Nic nie wiedział o tym że jego padawanki nie było. Obi-wan miał rację była za młoda jeszcze by jej się coś stało. A on czułby się winny że jej nie dopilnował.
-Porozmawiam z nią.- powiedział po chwili.
-Mam nadzieję.- odpowiedział Kenobi ruszając w innym kierunku. Anakin od razu popędził jak wiatr w stronę pokoju swojej uczennicy. Po chwili znajdował się pod jej drzwiami. Wyczuł że jest w środku i śpi. Wszedł bez pukania. Ahsoka spała rozwalona na łóżku. Rozejrzał się po pokoju po czym podszedł do łóżka Ahsoki. Rzucił ją na ziemię. Tano mruknęła coś pod nosem i przytuliła poduszkę.
-Wstawaj. Musimy porozmawiać.- oznajmił sucho Skywalker.
-Daj mi spać- mruknęła pod nosem i rzuciła w Anakina poduszką.
-Ahsoka!- powiedział surowo mistrz. Tano się podniosła z ziemi i spojrzała na swojego mistrza. Był wściekły i wkurzony czuła to.
-Stało się coś?- spytała cienkim głosikiem siadając na łóżku.
-Co robiłaś wczoraj?
No i pięknie. Super gadał z Obi-wanem na pewno. Ależ musiałam wczoraj nie uważać i na niego wpaść. No i jego komentarze że młodzi padawani nie mogą wracać po ciemku. Nie jestem przecież dzieckiem. Nie trzeba się o mnie martwić!- rozmyślała a po chwili spytała niepewnie.
-Rozmawiałeś z mistrzem Kenobim?
-Tak!- krzyknął Skywalker dość surowym głosem. Po chwili się opanował.
-Przepraszam.- powiedziała niepewnie pietnastolatka.
-Gdzie byłaś?- spytał już spokojnym głosem.
-Na mieście.
-Nie ujdzie ci to na sucho za pół godziny trening.
-Ale...- nie zdążyła dokończyć bo Anakin wyszedł z pokoju.
-Super- mruknęła pod nosem i spojrzała na zegarek. Była dopiero siódma rano. Chciała spać ale nie mogła. Wstała i poszła się ubrać.
Tak jak kazał jej mistrz była w sali treningowej o wyznaczonej godzinie. Prawie się spóźniła. Prawie wleciała do sali dokładnie o równej godzinie. Anakin zadał jej ciężkie ćwiczenia po czym obserwował swoją uczennice. Krytykował ją co jakiś czas ale ona się tym zbytnio nie przejmowała. Po dwugodzinnym treningu Skywalker odesłał ją. Był nadal zły na swojego smarka za to że cała noc była poza świątynią.
---
Ahsoka błąkała się po świątyni z swoimi znajomymi. Opowiadała im jakiego ona ma beznadziejnego mistrza. Cały czas narzekała na niego i wspominała czasy jak byli adeptami z Niro. Cieszyła się że za niedługo leci na misję. Może i była to misja dyplomatyczna ale wyrwie się z tej świątyni. Cały dzień spędziła z przyjaciółmi.



---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hehe... Nie uwierzycie jaki miałam szatański sen... Co ciekawsze ja największa fanka postanowiłam wcielić go w życie... Już niedługo się dowiecie... Wiem że rozdział mizerny ale jestem pochłonięta pisaniem prologu do nowego bloga i coś mi nie wychodzi... Otóż też zapraszam na mojego 2 bloga Wszystko się zmieni- Ahsoka dodałam ostatnio parę rozdziałów. Ogólnie zapraszam do komentowania bo jak komentujecie to widzę że ktoś to w ogóle czyta. Nie no jaka ja jestem nierozgarnięta. Nie wiem komu dać dedyk a więc...
Dedyk dla wszystkich fanów Ahsoki
NMBZW







sobota, 23 stycznia 2016

Rozdział 16

Ahsoka spacerowała ulicami dolnych poziomów Coursant. Przed godziną została uwolniona i od razu wyleciała z świątyni. Czuła się wolna. Po parnastu minutach stała przed drzwiami do mieszkania przyjaciela. Od razu rzuciły jej się w oczy nowe drzwi. Przypomniała sobie jak była tu z Anakin...
-Ehhh- westchnęła. I zapukała do drzwi. Na początku chciała tak po prostu wejść ale coś ją powstrzymało. Za drzwi ktoś krzyknął.
-Otwarte.- kiedy Ahsoka usłyszała ten głos mimowolnie się uśmiechnęła. Weszła do środka i zastała to co przewidziała. Swojego przyjaciela grającego na komputerze.
-Ha. Wiedziałam. Byłam pewna że będziesz grać na komputerze.- odezwała się w progu. Chłopak się obrócił i szybko podbiegł do torgutanki. Przytulił ją i podniósł do góry. Dziewczyna odwzajemniła ten gest.
-Aż tak się za mną stęskniłeś?- spytała.
-Nie widzieliśmy się sponad miesiąc.- oznajmił. Ahsoka się uśmiechnęła.
-Widzę że masz nowe drzwi.- powiedziała.
-Naprawdę? Nie mogliście zapukać?- spytał tłumiąc śmiech.
-Wiesz powinieneś mi dziękować że cię kryłam.- odparła i usiadła na łóżku.
-Dziękuję- powiedział i pocałował dziewczynę w policzek. Jej leku nabrało intensywnego koloru co miało oznaczać że się zawstydziła.
-Wystarczyłoby samo dziękuje.
-Wybacz ja nie mogłem się powstrzymać- powiedział i usiadł obok niej. Wziął jej dłonie do swoich.- Tęskniłem za tobą. Bałem się że coś ci się stało. Czemu cie tak długo nie było?
Ahsoka opowiedziała mu wszystko co się wydarzyło. Zajęło jej to z jakąś godzinę.
-I co ty na to powiesz?- zapytała pod koniec.
-To... to... nie wiem co powiedzieć. Cieszę się że jesteś cała.- powiedział i ją przytulił. Ahsoka odwzajemniła gest. Po chwili oderwała się od swojego przyjaciela.
-Może się gdzieś przejdziemy? Mam dosyć siedzenia na tyłku.- powiedziała wstając.
-Skoro chcesz. Znam tu nie daleko fajne miejsce.
-O zanim pójdziemy. Mam do ciebie pytanie chyba tylko ty będziesz znać odpowiedź.
-Obstawiam że chodzi o coś związane z komputerami?
-Tak, spójrz.- powiedziała wyciągając komunikator i podając go Alanowi.- To jest mój komunikator. Kiedy mam go przy sobie mój mistrz może mnie namierzyć. W dniu urodzin zostawiłam go w pokoju i poszłam na dolne poziomu Coursant. Mój mistrz mnie znalazł i powiedział że namierzył mój komunikator. Tylko że ja go nie miałam przy sobie. Jak później sprawdziliśmy to pokazywał on że jestem w świątyni. Tam gdzie naprawdę był. Jak to możliwe?
-Daj mi chwilę.- powiedział i rozebrał komunikator na części. Po chwili go znowu złożył i jej podał.- Komunikator jest w porządku. Są dwa wyjścia albo twój mistrz wiedział gdzie jesteś i skłamał że namierzył sygnał. Albo ktoś wykradł maszynę do namierzania twojemu mistrzowi. Zainstalował tam chip i to on pokierował twojego mistrza do ciebie. Trzeciej opcji nie widzę.
-Wiesz raczej to ta druga opcja bo on sam był zdziwiony jak mu powiedziałam że nie mam komunikatora przy sobie. A trudno jest zainstalować ten chip?
-Banalnie. Jeśli ktoś wie o co chodzi zajmie mu to parę minut.
Rozmawiali tak przez dłuszy czas. Ahsoka zrezygnowała z spaceru z Alanem. Była ciekawa czy naprawdę ktoś zainstalował ten chip. Ale nie mogła tego sprawdzić. Alan powiedział że zapewne ten kto to zrobił usunął chip żeby nie zostawić śladów. Zrobiło się ciemno. Dziewczyna musiała wracać do świątyni.
----
Anakin wszedł do apartamentu pani senator. Kiedy tylko wszedł przez próg przywitała go Padme. Jego żona. Rzuciła mu się na szyję i zaczęła całować. Jedi odwzajemnił pocałunki swojej ukochanej małżonki. Obściskiwali się tak z pięć minut. Po czym Padme się od niego odsunęła.
-Miło cię widzieć Anni. Czemu nie było cię tak długo?
-Nieważne. Ważne że jestem tu teraz z tobą.
-Na długo możesz zostać?
-Cała dzisiejszą noc. A za tydzień będę cię eksportować na Onderon.
-Wiem. Oprócz ciebie ma być jeszcze jeden jedi i dwójka padawanów z tego co słyszałam.
-Tak. Ja, Ahsoka, Obi-wan i Niro.
-Spodziewałam się.
Małżonkowie usiedli na jednej z kanap i rozmawiali cały czas. Po pewnym czasie Amidala zasnęła na rękach Anakina. Wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni. Po czym położył się obok niej i zasnął.


----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No w końcu napisałam coś o Anakinie i Padme. Chę żebyście wiedzieli że nie jestem ich jakąś wielką fanką. Oni są i tyle. Ogólnie nie wiem czy wiecie ale stworzyłam trzeciego bloga. Serdecznie na niego zapraszam. Na razie jest pusty ale to nie potrwa zbyt długo. Mam nadzieję że rozdział się wam podoba. Zapraszam do komentowania i na moje blogi.
NMBZW




Info

Witam wszystkich.
Chciałam powiedzieć że stworzyłam kolejnego bloga. Kolejna alternatywna historia Ahsoki Tano. Całkiem nowe postacie i historie. Na razie nic jeszcze nie dodałam ale mam zamiar. Zapraszam na:
http://niezapomnijskadjestesahsoka.blogspot.com/2016/01/powitanie.html
NMBZW

piątek, 22 stycznia 2016

Rozdział 15

Ahsoka leżała w sali medycznej na Coursant. Była to dla niej najgorsza kara, nie mogła nic robić. Nie mogła się nawet wymknąć, bo Anakin co chwilę ją sprawdzał. Leżała tak już tu z ponad tydzień. Jedynym plusem było to że nie miała treningów. Co jakiś czas Niro warz z Margo i Molly do niej przychodzili. Ahsoka nie mogła się już doczekać kiedy stąd wyjdzie. Ale jej nadopiekuńczy mistrz twierdził że jest zbyt słaba. Miała już wszystkiego dość. Czas ciągną jej się nie ubłagalnie. Myślała że tu zwariuje. Przez jej głowę przesuwało się tyle myśli. Była ciekawa co teraz robi Abigail. Cały czas myślała że ma młodszą siostrę. W ten sposób zaczęła myśleć o swojej rodzinie. Jej rodzice żyli czuła to. Zapewne nie chcieli Abi tak samo jak mnie i ją oddali pani Lorei. Nigdy się dla nich nie liczyłam. Cokolwiek zrobiłam było źle. Nigdy mnie nie kochali i nawet nie próbowali tego ukryć. Pamiętam ich dokładnie.- z jej rozmyślań wyrwał ją Anakin. Który wszedł do sali.
-Hej smarkuś.- powiedział radośnie siadając obok jej łóżka.
-Cześć rycerzyku. Kiedy mnie stąd wypuszczą?
-Niebawem cierpliwości.
-Eeehhh to nie ty jesteś zmuszony całymi dniami leżeć i gapić się w sufit.- mruknęła pod nosem.
-Uspokój się. Widzę że czujesz się już znacznie lepiej. A więc musimy pogadać.
-O czym niby?- zapytała, ale w głębi duszy znała odpowiedź. Nie wiedziała jednak co powinna powiedzieć. Prawdę? Że zabiła swoją przyjaciółkę a jej siostra domagała się zemsty? Brzmi naprawdę sensownie. No to będzie super pogawędka.- pomyślała
-O tym czemu zostałaś porwana...
-Nie zostałam porwana. Zgodziłam się żeby tam pójść.- przerwała mu. Miała jakąś minimalną nadzieję że zmienią temat. Ale ta nadzieja prysknęła w mgnieniu oka.
-Nie ważne. Ta Elerii jeśli dobrze pamiętam domagała się sprawiedliwości. Czy możesz mi powiedzieć o co jej chodziło?- spytał.
-No...eee...yyy... nie wiem- powiedziała w ogóle nie przekonująco.
-Ahsoka. Przecież widzę że kłamiesz.- powiedział spokojnie.
-Nie kłamie!- odprysnęła.
-Ahsoka.- cicho westchnął Anakin. Był cały czas opanowany i spokojny. Spojrzał na swoją uczennice. Widział że coś przed nim ukrywa. Nie miał zamiaru tego tak zostawić.- No to może inaczej. Kim jest ta Elerii.
-Nie znam jej- odpowiedziała szybko.
-Abigail mówiła że ją znasz.
-Rozmawiałeś z Abi?!- spytała trochę zdziwiona. No to pięknie, ciekawe co Abi mu powiedziała- pomyślała.
-Tak. I wiem że została porwana po to aby ciebie zwabić. Powiedziała też że ta cała Elerii uważa cię za morderczynie. - mówiąc to spojrzał w oczy Ahsoki, która szybko odwróciła głowę.- Ahsoka. O co tutaj chodzi.- powiedział spokojnym głosem.
-Ma racje. Jestem morderczynią.- westchnęła. Po policzku spłynęła jej gorzka łza.
-Jak to ma racje?- spytał i spróbował spojrzeć jej w oczy.
-Po prostu!- wybuchła- Zabiłam jej młodszą siostrę! Wystarczy ci! Chciała się zemścić! Możesz stąd iść jak już się dowiedziałeś!?- wybuchnęła jak wulkan.
-Nie, jak to zabiłaś jej siostrę?- spytał zdziwiony.
-Idź stąd- powiedziała i obróciła głowę.
-Nie Ahsoka powiedź...
-Chcę zostać sama- przerwała mu.
Anakin spojrzał na swoją padawanke. Widział że cierpiała. Chciał jej pomóc ale nie wiedział jak. Postanowił na razie ją zostawić.
-Wrócimy do tego Smarku.- powiedział i wyszedł.
Ahsoka została sama. Po jej policzkach popłynęły gorzkie łzy. Miała wszystkiego dość. Chciała uciec jak najdalej od wszystkich. Po chwili się uspokoiła. Zaczęła wszystko po woli analizować. Nie była morderczynią wiedziała o tym doskonale. Ale słowa El krążyły jej cały czas po głowie. Zabiłaś ją! Zamordowałaś mi siostrę! Wiedziała że jak powie Anakinowi prawdę to ten stanie po jej stronie twierdząc że dobrze zrobiła. Ahsoka wiedziała że nie jest mordercą ale nie mogła znieść słów mistrzów kiedy mówili że dobrze postąpiła. Pamiętała ten dzień doskonale. Zabiła swoją przyjaciółkę a mistrzowie jej gratulowali odwagi. Miała wtedy nie całe jedynaście lat. Bardzo przeżyła śmierć Roki. Parę dni później opowiedziała wszystko El która ją oskarżyła o morderstwo. Poprzysięgła wtedy zemstę. Myślała nad tym.
---
Anakin wyszedł z sali medycznej. Po głowie krążyły mu słowa Ahsoki. Nie wiedział co o tym myśleć. Co miało oznaczać to że jest mordercą. Mój smarkuś mordercą? Nie to nie może być prawda. -myślał. Szedł w kierunku swojego pokoju kiedy wpadł na niego Obi-wan.
-Anakinie zaczekaj.- powiedział i zaczął zbliżać się do swojego byłego ucznia.
-Tak Obi-wanie?
-Rozmawiałeś z Ahsoką?
-Tak.- odpowiedział. W jego głosie słychać było coś dziwnego.
-Stało się coś?
-Ahsoka powiedziała...- zawahał się czy to powiedzieć.
-Co powiedziała?
-Pamiętasz tą Elerii?
-Dziewczyna która porwała Ahsoke i jej siostrę.
-Tak. Chciała sprawiedliwości.
-Tak pamiętam. Dowiedziałeś się o co jej chodziło?
-W pewnym stopniu. Ahsoka powiedziała że chciała się zemścić ponieważ zabiła jej siostrę.
-Co takiego?- zapytał z niedowierzaniem.
-Też się zdziwiłem. Ahsoka nie chciała nic więcej mówić i mnie wyprosiła z sali.
-Musisz dowiedzieć się prawdy.
-Wiem. Ale na razie dam jej trochę czasu. Później do niej pójdę.
---
Tego samego dnia wieczorem. Anakin siedział w sali medycznej. Ahsoka opowiadała mu co tak naprawdę stało się cztery lata temu. Rozumiał ją była taka młoda a zabija swoją przyjaciółkę. Kiedy skończyła opowiadać, odezwał się.
-Nie powinnaś czuć się winna. Postąpiłaś słusznie. Jedynie się broniłaś nie chciałaś jej zabić.- Ahsoka się nie odzywała. Poczuła ulgę że powiedziała prawdę. Anakin powiedział że załatwi to że nie będzie musiała powtarzać tego przed radą. Trochę ją to pocieszyło. Teraz tłumaczył jej że nie jest niczemu winna. Ahsoka po pierwszych paru zdaniach przestała go słuchać. Wiedziała że musi teraz o wszystkim zapomnieć. Przypomniała sobie o pewnym chłopaku którego nie widziała już długi czas. Zapewne teraz gra na komputerze lub włamuje się do bazy wojskowej republiki. Na samą myśl o Alanie zrobiło jej się lepiej. Tak samo jak myślała o Niro. Kochała ich obu bardzo mocno. Traktowała ich jak braci, chociaż do końca nie rozumiała swoich uczuć. Teraz zauważyła że Anakin zmienił temat. Jego wyraz twarzy się zmienił zaczęła go słuchać
-No więc jutro stąd wychodzisz- Na te słowa czekała. Uśmiechnęła się i słuchała co mówi jeszcze.- Za tydzień lecimy na Onderon. Mamy misję dyplomatyczną. Za zadanie mamy chronić senator Padme. Lecą z nami Obi-wan i Niro. No więc tyle. A teraz odpocznij.- powiedział i wyszedł z sali.
No to bombastycznie, wychodzę w końcu z tego więzienia! Huraa! Będzie się działo. Muszę odwiedzić Ala. Na pewno się o mnie martwi.




--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to tyle. Wiem że nudne i że nic się nie dzieję... Ale w następnych będzie już ciekawiej obiecuje. Dziękuje za porady. Zapraszam do komentowania. Bo jak komentujecie to ja widzę że ktoś to w ogóle czyta. Mam nadzieję że znaki przystankowe są tam gdzie mają być, i że zdania nie są aż takie długie. 
Dedyk dla wszystkich
NMBZW


czwartek, 21 stycznia 2016

Rozdział 14

Ahsoka leżała na noszach. Żyła była w krytycznym stanie. Teraz jak najszybciej trzeba było ją zabrać na krążownik. Klony transportowały ją do jednego z statków. Jedi przyglądali im się. Anakin czuł się winny że pozwolił by taki los spotkał jego uczennice. Była z nimi mała Abigail. Dziewczynka w ogóle się nie odzywała. Anakin pamiętał że Ahsoka prosiła go o to by się nią zajął. Miał zamiar dotrzymać danego słowa. Chciał się odezwać do młodej togrutanki ale wtedy Ahsoka się poruszyła. Po sekundzie wszyscy stali obok jej noszy. Dziewczyna powoli otworzyła oczy i ujrzała miny swoich przyjaciół. Wyczytała z nich ulgę.
-Umarłam??- spytała trochę z rozbawieniem próbując się podnieś
-Odpoczywaj- powiedział Kenobi kładąc rękę na ramieniu nastolatki
-Dobrze się czujesz Smarku?- spytał jej mistrz
Ahsoka spojrzała na niego po czym dotknęła lewą ręką swojego brzuch.
-Jak na dziewczynę z dziurą w brzuchu to w miarę dobrze- czuła się fatalnie ale nie chciała tego okazywać. Zobaczyła że obok Anakina stoi Abigail. Na jej widok uśmiechnęła się mimowolnie.
-Widzę że poznaliście już moją siostrę- powiedziała
-Siostrę??- spytali z zdziwieniem troje jedi
-Czyli najwidoczniej jeszcze nie.
Jedi spojrzeli na Abigail a później na Ahsoke. Rzeczywiście były do siebie podobne. Miały te same oczy. Trochę inne znaki na twarzy i głowonogi. Ale rysy twarzy miały takie same.
-Nie wiedziałem że masz siostrę.- powiedział Anakin
-Ja też nie- odpowiedziała uśmiechając się. W tym momencie myśli Ahsoki zleciały na inny tor. Na tor zwany Elerii. Odrzuciła od siebie te myśli.
-No to teraz pozostaje sprawa złapania tego który ci to zrobił- oznajmił Skywalker
-Elerii??- spytała Abigail
-Kto to?- spytał Niro
-To ona nas porwała..- zaczęła Gail
-Nikogo nie będziemy łapać- przerwała jej Ahsoka
-Ale jak??- zdziwił się Anakin
-Drogą jedi jest wybaczać
Anakin i Obi-wan wyczuli w Ahsoce poczucie winny. Ale czemu miała czuć się winna? -myśleli
-Na pewno o to chodzi- spytał Kenobi
-A o co innego miałoby chodzić??- spytała i od razu ukryła swoje uczucia. Wiedziała że wyczuli że czuję się winna. Skywalker chciał coś odpowiedzieć
-Przepraszam, generale musimy już startować.
-Dobrze Rex
Ahsoka podniosła się i chciała wstać ale od razu spotkała się z wzrokiem mistrza
-O nie. Leżysz i się nie ruszasz. O mal nie zginełaś
-Eeeehhh!- mruknęła i się położyła. Wszystko ją bolało w szczególności brzuch, rozcięte udo, ramie i głowa.
---
Byli już na krążowniku. Ahsoka leżała w sali medycznej. Siedziała z nią Abigail, która też została opatrzona przez droidy medyczne. Ahsoka czuła się beznadziejnie. Wiedziała że przez najbliższy czas będzie leżeć. Pocieszało ją to że była tu jej mała siostra. Dużo czasu spędziły na rozmowie. Teraz za nim polecą na Corsant lecą na Shilie (już poprawnie, dzięki Olsik). Muszą przecież oddać Abigail babci. Ahsoka smuciła się z powodu że będzie musiała się rozstać z Gail. Ale na razie postanowiła o tym nie myśleć. Właśnie rozmawiały kiedy do sali wszedł Anakin.
-Za pół godziny dolatujemy. Jak się czujesz?
-Wspaniale, nie rozumiem czemu muszę tu siedzieć.
-Bo droidy mówią że nie jesteś w stanie utrzymać się na własnych nogach.
Ahsoka mruknęła coś pod nosem wyrażając swoje nie zadowolenie. Anakin wyszedł z sali. A po chwili pojawił się tam Niro.
-No siema młoda- powiedział przybijając piątkę z Abi- Mały klon Ahsoki
-Mam na imię Abi
-Mała Ahsoka- powiedział biorąc ją na ręce
Ahsoka się uśmiechnęła widząc całe zajście.
-Co cie do nas sprowadza- zapytała
-A przyszedłem trochę was podenerwować- mówiąc to postawił Abi na ziemię
-Mało ci czasu zostało. Za pół godzinny lądujemy
-Pół godziny mi wystarczy
Lecz nie dane było im nawet te pół godzinny. Ponieważ przyszły droidy i twierdziły że muszą poddać Ahsoce jakieś lekarstwa. Phi, ja tego nie potrzebuję. Ale rycerzyk się uparł- myślała. Była wkurzona przez pół godzinny jakieś marne droidy ją leczyły. A pod koniec powiedziały że nie mogę się ruszać przez parę dni. Nie miałam zamiaru ich słuchać ani mówić rycerzykowi co powiedziały. Wyszła z sali po kryjomu. Zeszła po platformie byli na łące przed domem babci Abi. Tak naprawdę to dom Lorei Pinero. Ahsoka zobaczyła swoją siostrę jak żegnała się z resztą.
-A ze mną to sie nie pożegnasz -spytała podchodząc do nich
-Ahsoka co..- zaczął Anakin
-Droidy mi pozwoliły- odpowiedziała po czym Abi się do niej przytuliła
-Zobaczymy się jeszcze kiedyś??- spytała mała
-Mam taką nadzieję.
Po chwili z domu wyszła starsza togrutanka. Ubrana była w żółty sweter i czarne długie spodnie. Miała fioletowo-białe głowonogi i piwne oczy. Abigail od razu do niej podbiegła krzycząc Babcia!! Ahsoka widząc to odwróciła się i kierowała w stronę statku.
-A ty nie chcesz się przywitać z babcią?- spytał Anakin
-Nie- odpowiedziała krótko Ahsoka.
Po czym weszli do statku. Wejście się zamknęło. A obok nich pojawił się droid medyczny
-Przepraszam ale mówiłem że nie może się pani ruszać.- zaczął droid
-Co??! Powiedziałaś że ci pozwolili. -zdenerwował się Skywalker
-Spokojnie już wracam- odpowiedziała kierując się w stronę sali medycznej.




-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Okey, no to jak?? Podoba się?? Komentujcie. Jak komentujecie to ja widzę że ktoś to czyta. 
Zapraszam na mojego drugiego bloga. 
Dedyk dla Olsik, bo dzięki niej wiem że piszę się Shila a nie Schila

Rozdział 13

Anakin wraz z Obi-wanem i Niro byli już przy wodospadzie Niagara. To właśnie tu najprawdopodobniej znajduje się świątynia zemsty. Byli już niedaleko razem z nimi szedł mały odział klonów pod dowódctwem Reksa. Wszyscy martwili się o Ahsoke nie było jej już ponad tydzień. Kiedy dotarli do wodospadu musieli się przedostać na drugą stronę. Co nie należało do łatwych zadań. Musieli wszystko obejść.
---
W tym samym czasie Ahsoka odzyskała przytomność. Na rękach trzymała Abigail, która spała. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Jeszcze w nim nie była. Było małe, zbudowane z cegły ściany. Niski sufit i podłoga wyłożona deskami. Ale coś przykuło uwagę Ahsoki malutka wentylacja. Zmiejściłaby się w niej bez problemu tak samo jak Abigail. Odłożyła małą torgutanke i chciała przyjrzeć się bliżej wentylacji. Ale kiedy tylko wstała poczuła ogromny ból w lewej nodze. Miała rozcięte udo. Nie pamiętała w jaki sposób to się stało. Lecz to plus skręcona prawa kostka nie dawało jej zbyt wielu szans na ucieczkę. Cała była obolała. Pamiętała to że Elerii nazwała ją morderczynią siostry. Niestety myliła się. Roki siostra El i najlepsza przyjaciółka Ahsoki w zakonie przeszła na ciemną stronę mocy. Należała do innego klanu ale przyjaźniły się. Pewnego dnia kiedy chodziły po niższych poziomach Coursant Roki zaatakowała ją. Tano się broniła i wtedy też ją zabiła. Nie chciała tego. O wszystkim dowiedziała się El starsza siostra Roki, która nie była wrażliwa na moc. Mieszkała na niższych poziomach Coursant. Siostry miały ze sobą dobry kontakt. Ahsoka nie widziała El od dobrych czterech lat. Za ostatnim razem jak się widziały torgutanka przysięgła zemste. Ahsoka próbowała jej wytłumaczyć ze się broniła ale ta nie przyjmowała tego do wiadomości. Soka właśnie rozmyślała nad tą sprawą kiedy Abigail się obudziła.
-Soka, gdzie jesteśmy?- dziewczynka rozejrzała się po pokoju.
-Nie wiem ale wiem jak stąd uciekniesz.
-Ja?? A co z tobą??
-Nie dam rady chodzić. Nie martw się mnie tak łatwo się nie da zabić.- powiedziała i się uśmiechnęła.- widzisz tą wentylacje?
-Tak- pokiwała głową siedmiolatka
-Podniosę cię dzięki mocy, wejdziesz tam i uciekniesz.
-Gdzie mam iść? W którą stronę??
-Jak najdalej stąd, nie wiem szukaj wyjścia. A jak je znajdziesz uciekaj jak najdalej. Zrozumiałaś?
-Tak.
Ahsoka skupiła się i ściągnęła kratę od wentylacji. Podniosła Abi, która po chwili była już w wentylacji.
-Uciekaj- powiedziała wysilając się na uśmieszek
-Przyprowadzę pomoc
-Wiesz jak wygląda miecz świetlny?
-Mhmm- mruknęła
-Jak zobaczysz ludzi z takimi mieczami powiedz im gdzie jestem dobrze??
-Tak
-No to teraz uciekaj.
Mała dziewczynka założyła spowrotem kratę i skierowała się w prawą stronę
-Niech moc będzie z tobą Abigail- szepnęła cicho togrutanka, opierając głowę o ścianę.

Abigail czołgała się w tunelach wentylacji. Szła cały czas prosto nie skręcała. Momentami widziała poprzez kraty droidy. Myślała cały czas o swojej siostrze i o tym czy ją kiedyś zobaczy. No ale Ahsoka mówiła że jej się nie da tak łatwo zabić- myślała. W pewnym momencie doszła do końca wentylacji. Ściągnęła kratę i zeskoczyła. Miała szczęście że wentylacja była nie cały metr nad ziemią. Była w jakiejś jaskini. Zaczęła biec na przód. Co jakiś czas można było skręcić ale ona postanowiła biec prosto. W pewnym momencie wpadła na droidy. Szybko je ominęła i pobiegła dalej. Droidy ruszyły za nią strzelając do niej. Miały rozkaz zabić każdego kogo zobaczą.
---
Jedi wraz z klonami w końcu odnaleźli potajemne wejście do świątyni. Bardziej to znaleźli jaskinie ale wszyscy wyczuwali że to jest właśnie ta świątynia. Szli prosto przed siebie. Anakin cały czas próbował namierzyć swoją uczennice poprzez moc. Niestety nie udawało mu się to. Doszli do rozdzielenia dróg. Jedna szła prosto, druga w lewo a trzecia w prawo.
-No pięknie, co teraz?- burkną Skywalker
-Musimy się rozdzielić- stwierdził Obi-wan
-Słyszycie?- spytał Niro
Wszyscy to słyszeli. Niedaleko słychać były odgłosy strzałów. W mgnieniu oka z jednego z tunelów wybiegła Abigail. Wpadając na naszych jedi. Za nią biegło już dziesięć droidów. Jedi odpalili swoje miecze i po chwili zezłomowali stare puszki. Wszyscy spojrzeli na małą torgutankę, która stała pod ścianą. Była solidnie wystraszona. Miała podarte ubrania, była brudna i trochę głodna. Bała się i wszyscy to wyczuwali.
-Nie bój się, jestem Obi-wan Kenobi- powiedział podchodząc do niej. Siedmiolatka się nie odzywała.
-Cześć jestem Niro jak się nazywasz??- spytał nastolatek. Dziewczynka zawahała się czy powiedzieć ale po chwili odpowiedziła
-Abigail. Mam na imię Abigail- powiedziała cicho. Zapadła cisza wszyscy myśleli o niej.
-Wiesz gdzie jest Ahsoka??- spytał Niro, przerywając cisze zdziwienia
-Mhmm- odpowiedziała i pokiwała głową. Po czym ruszyła się w kierunku jednego z tuneli- Zaprowadzę was.
Wszyscy ruszyli za mała dziewczynką. Była zmęczona ale starała się iść jak najszybciej.
---
W tym samym czasie. Do nowej celi Ahsoki wchodzi Elerii. Rozejrzała się niespokojnie po czym spojrzała no ledwie żywą Ahsoke. Traciła coraz więcej krwi.
-Gdzie Abigail!!!- krzyknęła
Tano na nią spojrzała i wymamrotała cicho- Nie wiem.
-Odważnie pogrywasz. Trudno najpierw zabiję ciebie a dopiero później twoją Abigail. Wyciągnęła pistolet i wycelowała w Ahsoke
-Wybaczam ci- powiedziała Tano uśmiechając się. Zamknęła oczy i czekała na śmierć. Elerii wycelowała w Ahsoke już miała oddać strzał. Kiedy usłyszała strzelaninę. Jak to?? Jak mogli odnaleźć tą kryjówkę??- pomyślała. Ahsoka otworzyła oczy, może to jeszcze nie mój czas- pomyślała. Po czym poczuła ogromny ból w brzuchu. Elerii do niej strzeliła. Chwyciła się za ranę, czuła że odchodzi. Zobaczyła jak Elerii wchodzi do wentylacji. Nie miała siły krzyczeć. W tedy do jej celi wpadł Anakin, Niro, Obi-wan, Reks parę innych klonów i Abigail. Wszyscy spojrzeli na Ahsokę. Która po chwili opadła na ziemię



-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wow.. Mam nadzieję że mnie nie zabijecie. I chcę zwrócić uwagę że jeszcze całkiem nie uśmierciłam Ahsoki na razie oberwała kulkę w brzuch i straciła przytomność. Mam nadzieję że się dobrze czytało. Komentujcie.

środa, 20 stycznia 2016

Rozdział 12

Od rana Skywalker chodził wraz z Obi-wanem i Niro po ulicach. Pytali się przechodniów czy wiedzą coś o świątyni zemsty na Felucji?? Lecz nikt nie dał im odpowiedzi. Postanowili iść do pobliskiego baru może tam ktoś będzie coś wiedział. Rozdzielili się Niro został i pytał przechodniów a Kenobi wraz z Skywalkerem weszli do baru.Usiedli przy barze.
-Mamy pytanie- zaczął Obi-wan
-Nie wiem czy będę mógł pomóc- odpowiedział barman
-Chodzi o świątynie na Felucji
-Na Felucji nie ma żadnych świątyń z tego co wiem
-Czyli nie możesz na pomóc?- zapytał Anakin
-Ja nie ale znam kogoś kto wie wszystko ale to wszystko na temat Felucji.
-To jak możemy znaleźć tego kogoś?- spytał Kenobi
-To moja siostrzenica, ma 17 lat. Przestudiowała cała planetę. Kocha książki i naukę. Będzie tu za jakieś pięć minut. Możecie na nią poczekać
-Dobrze- kiwnął głową Skywalker
Zamówili po jednym drinku. Po paru minutach do baru weszła ubrana w szkolny mundurek dziewczyna. Mundurek składał się z czarnej spódniczki w kratkę, szaro-czarnej bluzki i czerwonego krawatu.Na piwnych oczach miała okulary. Miała długie rozpuszczone szatynkowe włosy. (dodałam jej zdjęcie i opis do rozdziału: Postacie)  Weszła do baru uśmiechnięta w rękach trzymała dwie książki. Siadła przy barze obok Anakina i Obi-wana
-Cześć wujek- zaczęła
-No hej już myślałem że nie przyjdziesz nowe książki?
-Tak, zainteresowałam się ostatnio genetyką ale to nie ważne. Mogę ci jakoś pomóc??
-A wiesz że tak. Czy na Felucji mamy jakieś świątynie??
-No jasne że tak! Ogólnie nasi pra pra pra pra pra pra pra pra pra pra przodkowie wierzyli w bogów. W szególności w dziesięciu. Każdemu wybudowali świątynie według jego upodobaniu. Mogę ci wygłosić referat o każdej z nich, ale obstawiam że interesuje cię jakaś konkretna
-Nie mnie tylko tych państwa
-Witaj jestem Obi-wan a to Anakin czy mogłabyś nam powiedzieć co wiesz na temat świątyni zemsty?
-Jestem Alicja. No i jasne. Świątynia zemsty nie jest tylko świątynią zemsty ale i sprawiedliwości. Panują tam bóg zemsty Chuanli oraz bogini sprawiedliwości Funaya. Legendy głoszą że byli małżeństwem. Im także zbudowano świątynie na Felucji, nigdy jej za prawdę nie znaleziono ale wiem gdzie może być. Bóg zemsty chciał swiątynie w podziemiach ale za to bogini sprawiedliwość chciała na wodzie. Ludzie mieli kłopot z zbudowaniem jej. Legendy głoszą że zbudowano ją pod wodną zasłoną. Co również może oznaczać że za wodospadem Niagara jest przejście. No i chcecie coś jeszcze wiedzieć?? Streściłam to jak tylko mogłam.
-Nie dziękujemy. Twoja pomoc była nieograniczona- powiedział Kenobi wyciągając kredytki. Chciał jej je dać ale ta ich nie przyjęła.
-Nie dziękuje nie mówiłam tego dla pieniędzy.
----
Ahsoka obudziła się znowu w tym białym pomieszczeniu. Nie było przy niej Abigail co ją trochę zmartwiło. Wyczuwała ją w mocy była niedaleko. Do pomieszczenia weszła Elerii.
-Jak się spało Ash??
-Trochę twardo. Gdzie Abigail?
-Chcesz zobaczyć siostrę? Dobrze, przyprowadzić więźnia- rozkazała droidowi-A teraz puki jesteśmy same. Powiedz jak to jest być jedi? Macie przecież tyle tam zakazów i nakazów.
-Do czego zmierzasz El
-Do tego że jedi nie może się przywiązywać prawda?
-Tak
W tedy do sali wszedł droid ciągnący nieprzytomne ciało Abigail
-Abi!!- krzyknęła Ahsoka, spróbowała do niej podbiec ale prąd ją poraził.
-Jest taka śliczna- powiedział starsza togrutanka i przejechała palcem po jej buzi
-Zostaw ją! Nie dotykaj jej!
-Dlaczego? Przecież nie jest dla ciebie nikim ważnym pamiętasz jedi nie mogą się przywiązywać
-Tak ale ta zasada mnie nie tyczy.
Elerii rozkazała droidowi ruchem ręki położyć mała przed Ahsoką. Ta od razu chwyciła ją w ramiona i przytuliła. Mała żyła była jedynie nieprzytomna.
-No to co? Ash wybieraj która z was ginie jako pierwsza.- powiedziała zapalając czerwony miecz świetlny.
-Roki dała się zwabić na ciemną stronę mocy.
-Co?!!- wybuchła gniewem Elerii
-Zaatakowała mnie. Musiałam się bronić. Wtedy też zginęła nie chciałam jej zabić
-Kłamiesz Roki nigdy by nie przeszła na ciemną stronę. Była wierna temu całemu zakonowi jedi i tobie byłyście przyjaciółkami
-Myślisz że nie przeżyłam jej śmierci?? Spójrz na jej miecz jest czerwony! Kiedyś był niebieski! To dlatego że popełniła zbrodnie zabiła niewinnego człowieka!
-Kogo?
-Nie wiem ale mnie też próbowała zabić. Kiedy zapaliła swój miecz był już czerwony w tedy zrozumiałam że przeszła na ciemną stronę. Próbowałam jej wytłumaczyć że robi źle ale nie słuchała
-Kłamiesz!! Zamordowałaś ją!!
-Nie prawda!
-Prawda zabiłaś mi siostrę i ja zrobię to samo. Ale jeszcze nie teraz- Dała znak droidowi podszedł do niej i wstrzyknął jej jakąś substancje po której urwał jej się film.



---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Trochę zamieszałam... Zapraszam na drugiego bloga i do komentowania.  Mi się podoba. Rozdział króciótki ale nikt nie ginie :D Mam ogólnie ochotę kogoś zabić tylko kogo?? Jakieś sugestie?

Rozdział 11

Ahsoka leżała nieprzytomna w celi. Obok niej siedziała Abigail, która cały czas płakała. Płakała bo nie mogła znieść tego co zrobili Soce. Jej siostra była ledwie żywa. Gail właśnie się przekonała jaką ma silną siostrę, była torturowana przez parę godzin ale nadal żyje. Jest wykończona ale żyje. Patrzyła na nią oraz na jej rany. Miała mnóstwo poparzeń na całym ciele, rozcięty łuk brwiowy, sińce na całej twarzy, rozwalony nos, rana postrzałowa na prawym ramieniu, brzuch cały skopany, połamane żebra, skręcona noga. Cud że jeszcze żyje. Jest silna- tak o niej myślała jej siostra. Była dumna że jest siostrą takiej jedi. Na samą myśl o tym uśmiechnęła się. Wtedy Ahsoka zaczęła się delikatnie poruszać. Odzyskiwała przytomność. Otworzyła oczy i ujrzała małą dziewczynkę która się uśmiecha. Abi pomogła jej oprzeć się o ścianę. Ahsoka wysiliła się na mały uśmiech. Czuła że Abigail się o nią martwi.
-Gail, długo byłam nieprzytomna?- spytała dotykając ręką swojego ramienia. Cały czas płynęła jej krew.
-Przynieśli cię tu w nocy, poprzedniego dnia.- powiedziała. Po chwili wstała i przyniosła miskę pełną wody i talerze z papką. Wyglądała podobnie do tej co jadała na statku. - Droidy to przyniosły.
Ahsoka się uśmiechnęła i powiedziała
-Nie jestem głodna zjedz moją porcje
-Alee...
-Zjedz- powiedziała i oderwała kawałek swojej bluzki. Zaczęła owijać swoje ramie. Strasznie ją wszystko bolało ale nie chciała tego okazywać. Resztą wody obmyła wszystkie swoje rany oraz rany Abigail. Siedziały na zimnej podłodze. Abigail cała się trzęsła. Przedtem nie było tu aż tak zimno. Przybliżyła się do małej i ją wzięła na ręce. Otuliła ją z wszystkich sił. Abi zasnęła jej na rękach. Soka zaczęła zastanawiać co powinna zrobić. Mój mistrz mnie szuka. Na pewno ale znając Elerii jesteśmy gdzieś na odludziu i chyba nawet w jakiejś świątyni. Było przecież tam mnóstwo posągów i obrazów. Jakaś świątynia zemsty jak zgaduje. Na Felucji nie ma żadnych świątyń. A może nie jesteśmy na Felucji?? Kto wie przecież obudziłam się w celi... Mogłam być nieprzytomna na statku. Ale coś bym na pewno pamiętała... Muszę wydostać stąd siebie i Abi. A w szczególności Abi jest moją siostrzyczką... Ona musi uciec. Tak ją kocham choć znam ją dopiero od paru dni. Wiem że zakon na pewno nie pochwali tych moich uczuć. No bo przecież ,,Nie ma emocji jest spokój''. Wiem muszę skontaktować się z mistrzem. Przecież jest między nami więź. Dobra Tano skup się, masz mało siły więc skup się
-Mistrzu, słyszysz mnie??? Jestem nie jestem pewna ale to jakaś świątynia zemsty. Powtarzam świątynia zemsty. Pomóż Abigail. Proszę ona musi przeżyć. Proszę zaopiekuj się Abigail, świątynia zemsty...
Po chwili Ahsoka straciła przytomność. Miała jedynie nadzieję że mistrz dostał wiadomość. Jeśli są na jednej planecie powinien ją dostać a co jeżeli wywieźli ją nie wiadomo gdzie?
----
Anakin zerwał się z łóżka. Jeśli można byłoby nazwać materac na ziemi w namiocie. A więc zerwał się jak najszybciej. Przespał może pół godzinny bo Obi-wan go do tego zmusił. On chciał cały czas pomagać w poszukiwaniach. Szybko się ubrał i wybiegł z namiotu. Od razu wpadł na Kenobiego.
-Anakinie miałeś się przespać.
-Nie ważne.... Wiem gdzie jest Ahsoka. Mówiła coś o...
-Mówiła??- przerwał mu Kenobi
-Tak, kontaktowała się zemną poprzez moc. Była bardzo słaba i nie mogła usłyszeć moich odpowiedzi. Ale mówiła coś o świątyni zemsty. Ale z tego co wiem na Felucji nie ma żadnych świątyń
-Musimy popytać tubylców. Tylko oni będą wiedzieć..
-No to chodźmy- krzyknął Anakin i zaczął iść.
-Anakinie jest środek nocy. Wszyscy ludzie śpią teraz. Chodź powiedz mi co dokładnie mówiła Ahsoka.
-No mówiła że najprawdopodobniej jest w świątyni zemsty i prosiła bym...- na chwilę przerwał. W ogóle nie zastanawiał nad niczym oprócz tej świątyni a przecież ona mówiła jeszcze o..
-O co cię poprosiła??
-Bym zaopiekował się Abigail.
-Nie mówiła kim ona jest?
-Nie ale mówiła że ona musi przeżyć.
-Idź się przespać. Może czegoś się jeszcze dowiesz.
-Dobrze- powiedział i wrócił do namiotu.



------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak myślicie?? Anakin w porę zdąży uratować Sokę i Abi??? Zapraszam do komentowania oraz na mojego drugiego bloga. 


Rozdział 10

Poszukiwania Ahsoki trwały. Odziały klonów wraz z naszą trójką jedi nieustanie szukały. Nigdzie nie było żadnych śladów. Tak jakby po prostu zapadła się po ziemie. Skywalker cały czas chodził poddenerwowany. Martwił się o nią nie rozumiał wielu rzeczy. Kim jest ta Abigail?? Czemu Ahsoce ma na niej zależeć? Czemu ona? O co chodzi z tą sprawiedliwością? Kto porwał smarka? Czy ona żyje? Na to ostatnie pytanie znał odpowiedz Ahsoka żyła był tego pewien. Nie dopuszczał do siebie opcji że mogło być inaczej. Jeszcze ten wybór o którym ponoć mówił Yoda. Ahsoka była całkiem posłuszna zakonowi, ale miała harakter. Nie był pewien co wybierze. Nawet można byłoby powiedzieć że sądził że wybierze drugą opcje. Ale co wtedy się stanie??... Z jego rozmyślań wyrwał go głos Reksa.
-Pusto, ani śladu po dowódcy.
-Szukajcie dalej ona gdzieś musi być- odpowiedział im oschło Anakin
-Anakinie, uspokój sie. Znajdziemy ją.- odpowiedział mu Obi-wan podchodządz do niego.
-Mistrzu, ale nie wiadomo co się z nią dzieje! Mogą ją torturować!
-Czemu zakładasz same czarne scenariusze.
-A no przecież na pewno właśnie popija sobie sok z gungawy.- odpowiedział ironicznie
-A może uciekła?? I szuka drogi powrotnej??
-A jeśli nie..
-Wiem że się o nią martwisz. Jak my wszyscy, ale...
Nie dokończył bo podbiegł do nich cały zdyszany Niro.
-Mistrzu mamy coś!- krzyknął hamując przed nimi
-Co takiego?!- od razu zapytał się Skywalker
-Znaleźliśmy jej miecze i liścik
-Liścik??- zdziwił się Kenobi
Carter wyciągną rękę i podał mały liścik mistrzom

Wiem, że martwicie się o Ash ale jest bezpieczna przynajmniej na razie.
Nie szukajcie jej to tylko strata waszego czasu. Zapłaci mi za to co 
zrobiła. Żądam jedynie sprawiedliwości. Jak to mówią oko za oko
ząb za ząb.
                                                                                               E.

-Co to znaczy? Kim jest ten E??- spytał Anakin
-Sądzę, że E to kobieta- wtrącił Kenobi
-Czemu??- zapytali równocześnie Skywalker oraz Carter.
-Po piśmie...

------
Na środku pokoju stała Eleri z dwoma droidami zabójcami. Była ubrana w czerwoną bluzkę z długimi rękawami. Spodnie miała długie i całe czarne. Miała wysokie czerwone buty. Przy pasie miał przywieszoną broń. Był to pistolet i miecz świetlny o charakterystycznym rękojeściu.
-Witaj przyjaciółko- zaczęła starsza z togrutanek rażąc prądem Ahsoke. Która pod pływem wiązek elektryczności upadła na zimną podłogę. Lecz po chwili wstała na równe nogi i się wyprostowała. Była wycieńczona ale musiała walczyć. Nie dla siebie ale dla Abi. Dla małej bezbronnej siostrzyczki.
 -Miło cię znowu widzieć.- dodała Elerii, podając Tano coraz większe dawki. Ale ta nadal trzymała się na nogach. Ból był olbrzymi ale musiała go znieść. Po chwili Elerii przestała. Wzieła do ręki pistolet. A po chwili rozległ się strzał. Postrzeliła Soke prosto w ramie. Dziewczyna upadła na kolana i chwyciła się ramienia. Po chwili obok niej usiadła Gail. Przytuliła Tano i szepnęła jej do ucha że się boi. Młoda jedi objęła siostrzyczkę, po chwili karząc jej stanąć za nią. Sama stanęła na nogach. Nie miała siły. W mgnieniu oka użyła mocy i zniszczyła droidy. Rozwalając je o pobliską ścianę. Eleri była przygotowana na taki obrót zdarzeń. Zmieniła ustawienia w broni na ogłuszenie. I po chwili na podłodze leżała nieprzytomna Tano
-Nie martw się jeszcze ją zobaczysz- uśmiechnęła się sadystycznie do siedmiolatki. Po czym nakazała ręką droidą by ją wzieli.
Odzyskała przytomność po dwudziestu minutach. Czuła ogromny ból w całym ciele. Nie mogła się ruszyć. Była w całkiem innym pomieszczeniu. Było tu ciepło. Pomieszczenie było wysokie miało z 14 metrów. Na samej górze były okna z których wpadało światło. Ściany były białe tak samo jak sufit. Podłoga była z jasnego drewna. Ahsoka leżała skuta na środku pomieszczenia. W pokoju było dużo obrazów. Wszystkie przedstawiały sceny morderstw. Całe wnętrze było wypełnione różnymi posągami. Na przeciwko niej znajdował się posąg. Był to posąg boga zemsty Chuanli. Obok niego stała bogini sprawiedliwość Funanya W pewnym momencie światło przygasło. Świece które znajdowały się w całym pokoju zmieniły kolor z białego na czerwone. Białe ściany stały się czerwone jak krew. Ciepło się ulotniło i było tam jak w lodówce. Ahsoke przeszedł dreszczyk, dostała gęsiej skórki.
-Witaj Ahs
-Elerii!! Co ty wyprawiasz puść mnie i moją siostre!!
-Siostrę? Gdybym nie ja nie wiedziałabyś o Abigail
-Czego ty ode mnie chcesz??!!- powiedziała próbując wstać ale wtedy została porażona i upadła.
-Nie radze za każdym szarpnięciem moc zwiększa się dwa razy.
-Czego ode mnie chcesz?!!!- krzyknęła z całej siły. Starsza torgutanke się zaśmiała i zapaliła swój miecz świetlny. Jego ostrze było czerwone. Soka od razu rozpoznała je. Spuściła głowę na dół. A po jej policzkach pociekły gorzkie łzy.
-No więc nie muszę ci tłumaczyć że żądam sprawiedliwości.
W tym momencie do nastolatki podszedł droid. Wbił jej w szyje strzykawkę napełnioną czarną substancje. Po tym Ahsoka upadła na ziemię i zaczęła krzyczeć. Czuła że się pali od środka, w tym momencie marzyła tylko o jednej rzeczy. O śmierci nie mogła wytrzymać krzyczła tak głośno jak nigdy dotąd. Zwijała się z bólu prosząc o litość. Jak to nie działało zaczęła prosić o śmierć, Elerii usiadła po turecku przed Ahsoką i patrzyła na jej cierpienie. Na jej twarzy pojawił się uśmiech i odpowiedziała
-Spełnie twoje życzenie ale jeszcze nie teraz.
Ahsoka cierpiała tak przez półtorej godziny. Zwijała się z bólu, krzyczała, płakała. Nie mogła znieść tego wszystkiego. Po tym czasie wszystko zaczęło ustępować. Ahsoka leżała bezwładna na podłodze i płakała. Modląc się by to wszystko się skończyło. Wtedy urwał jej się film. Straciła przytomność.



---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I co sądzicie o moim kolejnym rozdziale? Trochę nie ogarnięty wiem... Mam nadzieję że się podoba. Zapraszam do komentowania oraz na mojego drugiego bloga.

wtorek, 19 stycznia 2016

Rozdział 9

-Generale Skywalker, nic tu nie ma. Żadnego śladu po dowódcy Tano
-Szukajcie dalej Rex, ona musi tu gdzieś być.
-Mistrzu- krzyknął Niro podbiegając- Mistrz Obi-wan przyleciał
-Dobrze, chodźmy do niego
Przeszli przez las na pobliskie lądowiska. Z kanonierki wyszedł Kenobi.
-Anakinie, znaleźliście ją?
-Nie, nie ma żadnych śladów.
-Mhmm.. Musimy ją znaleźć.- w jego głosie było coś dziwnego
-Obi-wanie, o co chodzi??
-Mistrz Yoda uważa że Ahsoka stanie przed próbą. I będzie musiała wybierać miedzy zakonem a swoimi uczuciami.
-Uczuciami??? nie rozumiem
-Ja także, ale musimy ją znaleźć. Mówiłeś radzie o jakiejś Abigail prawda?
-Tak ale nie mam bladego pojęcia kim ona jest. I z tego co wiem Ahsoka też nie do końca
-Jak to nie do końca?
-Powiedziała jak ją zabierają że nie jest pewna.
-Czyli co nic nie mamy??
-Nie dokońca Niro rozmawiał z kobietami które widziały droidy prowadzące młodą torgutankę. Dowiedział się że szły na południe w kierunku wodospadu Niagara.
-Ale nic tam nie ma- wtrącił chłopak
-A w mocy ją nie wyczuwacie??
-Nie- odpowiedział Skywalker, Niro tylko spuścił wzrok.
-----
W tym samym czasie. Ahsoka leżała na podłodze cała poobijana. Na ciele miała mnóstwo oparzeń, była torturowana. Obudził ją pewien cienki głos
-Wstawaj, wstawaj... no wstawaj- jakaś mała rączka ją delikatnie ciągnęła. Ahsoka obudziła się, podciągła się na rękach. Oparła się o pobliską ścianę. Spojrzała na mała dziewczynkę przed sobą. Była bardzo do niej podobna. Miała trochę jaśniejsze lekku, i cerę. Kształty na twarzy też miała trochę inne. Przypominały słonce. Ahsoka ją rozpoznała była to dziewczynka z jej wizji
-Jesteś dziewczyną z mojej wizji- wymamrotała opierając głowę o ścianę. Była wykończona.
-Mam na imię Abigail, jesteś jedi prawda??
-Tak jestem Ahsoka. Ahsoka Tano
-A więc to prawda. Jesteś moją siostrą.
-Siostrą?? Ja nie mam młodszej siostry.
-Też myślałam że jestem jedynaczką. Mieszkam z babcią Lorei. Moi... Nasi rodzice zgineli. Przynajmniej tak mówi babcia.
-Czekaj mówisz o Lorei Pinero??
-Tak- powiedziała i kiwnęła głową.
-Ale przecież..- miała już coś powiedzieć ale ugryzła się w język. Pani Lorei była sąsiadką jej rodziców. Ahsoka często u niej przesiadywała kiedy... Nie chciała o tym myśleć miała siostrę i to teraz było ważne.
-Od dawna tu jesteś- spytała, wysilając się na mały uśmiech
-Od paru tygodni.
-Dlaczego cie tu przetrzymują?
-Miałam cię tu zwabić. Eleroii czy ktoś taki mówiła że jest pomiędzy nami więź. I kiedy będę cierpieć to ty także.
-Elerii- poprawiła ją Tano
-Tak znasz ją?? Ona mówiła że jesteś- ugryzła się w język
-Co mówiła że kim jestem?
-Morderczynią- powiedziała cicho
Ahsoka cicho westchnęła po czym się odezwała. -Nie jestem morderczynią nie martw się. Nie długo nas stąd wyciągnę.
Ahsoka wstała i zaczęła się rozglądać. Nie było tu żadnych okien ani wentylacji. Z trudem utrzymywała się na nogach. Poprzedniego dnia była torturowana przez wiele godzin. Mało z tego pamięta i to nawet dobrze. Pamięta jedynie że wstrzykiwali jej różne substancje. Ale nie to ją martwiło, lecz to że za wszystkim stoi Elerii. Nie mogła w to uwierzyć. Wiedziała że to wszystko nie skończy się zbyt dobrze. Ale teraz musiała chronić Abigail. Miała młodszą siostrę nie mówiąc ten fakt ją nawet ucieszył. Abi nie była jedyną siostrą Ahsoki miała ona jeszcze jedną o której istnieniu wolałaby zapomnieć. Ona i jej rodzice jej nie kochali. Zawsze była dla nich nikim, zwykłym dziwolongiem. Jedynie pani Lorei była dla niej dobra. Zapewne jej rodzice nie chcieli Abigail i ją jej oddali. Pani Pinero zawsze kochała dzieci ale niestety własnych nie posiadała. Zapewne zaadoptowała Abigail. Z jej rozmyślań wyrwał ją cieniutki głosik
-Ahsoka
-Tak Abigail
-Mów do mnie Abi albo Gail
-Dobrze Abi
-Myślisz że się stąd wydostaniemy
-Na pewno, zaufaj mi. Wszystko będzie dobrze. Mój mistrz mnie szuka.
Dziewczynka się uśmiechnęła.
-Ile masz lat?- zapytała Tano. Widziała że mała się boi i chciała ją zagadać
-Siedem a ty?
-Piętnaście mieszkasz na Schili?
-Tak, w małym domku na obrzeżach miasta przy
-małym wodospadzie- wtrąciła Ahsoka
-Tak. Byłaś tam kiedyś?
-Przez pierwsze 3 lata życia mieszkałam na Schili.
-A później trafiłaś do zakonu?
-Tak, była to jedna z najwspanialszych rzeczy, drugą jest to że mam młodszą siostrę. Gail na te słowa przytuliła się do Ahsoki która odwzajemniła gest. Wtedy do celi weszła Elerii...


-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hehe w fajnym momencie skończyłam prawda? I chce żebyście wiedzieli że ta druga siostra Ahsoki to nie Elerii. Rodzinne Ahsoki poznamy kiedy indziej. Zapraszam do komentowania moi drodzy :D




Rozdział 8

Ahsoka maszerowała skuta w kajdanki dobrą godzinę. Szli szli i szli... I tak cały czas szli. No i jeszcze trochę szli no i później też szli. Ahsoce czas się dłużył i dłużył. Było tak nudno. Przed nią jak i za nią szły droidy. Prowadziły ją nie wiadomo gdzie. Zaczęła po pewnym czasie wyczuwać czyjąś obecność. Obecność której nie czuła od dawna. Nie mogła rozpoznać tej osoby. Ale czuła jej nienawiść i chęć zemsty. Zaczęła się rozglądać na wszystkie strony. Zaczęła się trochę bać. Przedtem jakoś nie czuła strachu no bo przecież sama się zgodziła aresztować. Miała wrażenie że niedługo będzie musieć stawić czoła czemuś potężnemu. Wyczuwała że ktoś się do niej zbliża droidy się zatrzymały. Stała na środku jakiegoś lasu. Poczuła coś zimnego na plecach a po chili wiązki elektryczności przeszły przez jej ciało. Zdążyła usłyszeć głos dziewczyny
-Dobrze cię widzieć Ahs- Ahsoka od razu rozpoznała głos. Nie tyle co głos ale skrót imienia. Tylko jedna osoba w całej galaktyce ją tak nazywała. Chciała coś powiedzieć ale straciła przytomność. Upadła na ziemię.
------
-Generale nie możemy namierzyć komunikatora dowódcy Tano, najpewniej został zniszczony- Powiedział Rex stając na przeciwko Skywalkera
-Dobrze Rex, przygotuj ludzi musicie dostarczyć zaopatrzenie.
-Przepraszam sir chyba nie zrozumiałem jak to my? A co z panem?
-Ja muszę szukać Ahsoki, spokojnie pójdzie z wami Niro
-Co?!- wtrącił chłopak-Ale ja chcę pomóc. Mogę się przydać. Mistrzu ja..
-Nie Niro dostarczycie zaopatrzenie a później do mnie dołączycie zrozumiane??
-Tak- mrukną chłopak przewracając oczami. Martwił się o dziewczynę. Miała dopiero pietnaście lat, a ci co ją porwali chcą sprawiedliwości. I o co chodzi z tą całą sprawiedliwością??? Nie rozumiał tego Soka nie miała wrogów. Przynajmniej mu się tak zdawało.
Ruszył wraz z resztą klonów w stronę miasta. Przejście zajęło im półtorej godzinny. Po drodze nic dziwnego się nie wydarzyło. Dotarli na miejsce, dostarczyli zaopatrzeni. Przy okazji kiedy Niro rozglądał się po ulicy usłyszał rozmowę dwóch kobiet. Kobiety rozmawiały o droidach maszerujących przez las. Niro zaciekawiony podszedł do kobiet. Skłonił się w geście powitania.
-Przepraszam że przerywam ale słyszałem że rozmawiają panie o droidach?
-Tak te przeklęte puszki tak hałasowały jak nie wiadomo co.
-I do tego prowadziły jakąś dziewczynę torgutankę miała maksymalnie 16 lat
-Ahsoka- szepnął Carter (to jest jego nazwisko jakby ktoś nie wiedział)
-Co słucham??- zdziwiła się jedna z kobiet
-Ahsoka tak nazywa się ta torgutanka. To moja przyjaciółka została dziś porwana (jeśli to było porwanie, przecież się zgodziła). Czy mogły mi panie powiedzieć do kąt kierowały się te droidy.
-Na południe w kieruku wodospadu Niagara (hehe pozdro, wodospad Niagara na Felucji. Można?? można)
-Dziękuje bardzo- odpowiedział i odszedł w kierunku żołnierzy.
-Rex, kontaktuj się z generałem
-Tak jest- odpowiedział salutując. Po chwili wyświetlił się hologram mistrza Anakina.
-Mistrzu- zaczął uczeń
-Dostarczyliście zaopatrzenie?- spytał
-Tak i dowiedziałem się czegoś o Ahsoce
-Co takiego??
-Droidy prowadzą ją na południe w kierunku wodospady Niagara.
-Dobrze zaczekajcie na mnie przy statku ruszymy wszyscy razem.
Carter kiwnął głową a hologram znikł.
-Rex słyszałeś wracamy.
----
Po pół godzinie wszyscy byli już przy statku. Musieli powiadomić rade o wszystkim.
-Dobrze widzieć was całych Skywalkerze- usłyszeli miły głos Yody
-A gdzie Ahsoka??- zapytał hologram Obi-wana
Wtedy Anakin opowiedział całą historie mistrzom. Czuł się winny że pozwolił ,,porwać'' swoją uczennice.
-mhhmmm.. Poważna sprawa ta jest. Twój padawan nie wiadomo gdzie. Musisz go odnaleźć- odpowiedział zielono skóry mistrz.
-Anakinie niech moc będzie z tobą- powiedział Kenobi a po chwili hologramy znikły.
-Mistrzu wszystko będzie dobrze- powiedział Niro podchodząc do niego
-Miejmy nadzieję, a teraz ruszamy Rex zbierz ludzi idziemy
-Tak jest sir!
---
W tym samym czasie w świątyni:
Mistrz Yoda medytował nad sprawą padawana Tano. Do jego pokoju przyszli mistrzowie Shaak-Ti oraz Kenobi
-Co was do mnie sprowadza?- zapytał poczciwy Jedi
-Martwimy się o padawankę Skywalkera
-Mhmmmm... Czuje że niedługo stanie przed próbą. Podjąć decyzję będzie musiała. Wybrać. Czy lojalna wobec zakonu być? Czy może swoim uczuciom? Niech moc będzie z nią. Wyczuwam jej strach, gniew. prócz nich wyczuwam miłość i nadzieję. Sprzeczne uczucia w niej się znajdują. Miejmy nadzieje że poradzi sobie i wróci do nas cała i zdrowa.
-Może wyślemy tam Jedi by pomógł im szukać?- spytał Obi-wan
-I ty tym jedi chciałbyś być?
-Tak, mógłbym się przydać.
-Polecieć możesz ale czy to coś da nie wiem.
Mistrzowie skłonili się i odeszli.
-Co myślisz o tym co powiedział Yoda? -spytał Kenobi
-Nie wiem. Ahsoka stanie przed wyborem od którego może dużo zależeć.
-O jaki wybór może chodzić?
-Na to pytania odpowiedzi nie znam.





-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I co sądzicie?? A i nie krytykować mojego wodospadu :D i tak się powstrzymałam przed nazwaniem Yody goglinem... Mam nadzieję że się podoba. Chce trochę wszystko spowolnić bo akcja jest za szybka. Co do zdań i przecinków wiem że nie są idealne. Komentujcie. Piszcie co uważacie o historii. Oraz zapraszam na mojego drugiego bloga  http://wszystko-sie-zmieni-ahsoka.blogspot.com/2016/01/rozdzia-1.html 





poniedziałek, 18 stycznia 2016

Rozdział 7

-Twoja siostra już tu leci moja Abigail- odpowiedziała śmiejąc się złośliwie Elerii
Dziewczynka spojrzała na nią a w jej oczach zabłysnął promyk nadziei. Ale po chwili zgasł. 
-C-co za-mie-rzasz z-zrobić?- wymamrotała dziewczynka. Nawet jeśli miała siostrę która leci ją uratować to i tak pozostaje sprawa czy się jej uda
-Twoja siostra to morderczyni i zapłaci za wszystko co mi zrobiła!!- krzyknęła a w jej oczach pojawiła się żądza zemsty. Po chwili się opanowała i wyszła z pokoju zostawiając dziewczynkę samą. Abigail próbowała sobie wszystko poukładać. Miała siostrę o której istnieniu nie miała pojęcia. Mieszkała z babcią która mówiła że jej rodzice zginęli chociaż nigdy do końca nie wierzyła babci. Jak próbowała się czegoś o nich dowiedzieć, jak zginęli. Kobieta zawsze zmieniała temat. Nie pamiętała ich ale pamiętała że była niechciana. Nie miała nic innego do roboty niż czekać na to co się wydarzy.
----
Transportowiec wylądował na powierzchni Felucji. Niestety wpakowali się w środek pułapki. Kiedy tylko wysiedli zostali zaatakowani przez odziały tępych droidów. Zaczęła się bitwa. Ahsoka wraz swoim mistrzem i Niro włączyli miecze. Sprawnie odbijali pociski i odsyłali je z powrotem. Anakin pobiegł do droidów rozcinając je na pół. Ahsoka i Niro widząc to pobiegli za nim. Rozcinali puszki już z dobrą godzinę. Nie było widać końca walki. Tano nie mogła pozbyć się dziwnego wrażenia że to nie separatyści ich zaatakowali. Ale kto jeśli nie oni?? Z rozmyślań wyrwał ją głos Reksa 
-Młoda!! Za tobą!!- krzyknął kapitan, młoda jedi szybko się odwróciła i przecięła dwa droidy.
Wtedy z pobliskich krzaków wytoczyły się cztery droidy niszczyciele. 
-No pięknie- mruknęła pod nosem i zaczęła uciekać. Droidy potoczyły się za nią tak jak to przewidziała. Po chwili się zatrzymała i przecięła dwa droidy swoimi mieczami. Zaraz po nich rozwaliła trzeciego. Został tylko jeden. Przeskoczyła nad nim sprawnie. Wylądowała tuż za nim włożyła do osłony swoją rękę z mieczem i zapaliła go. -No i po sprawie- mruknęła do siebie. Wróciła po chwili znowu w wir walki.
-Sir- odezwała się Reks- zostało nas tylko 18-stu.
-17- poprawił go Cody- Stuu (wiem że Stuu to You-tuber lol xd) zginął
-Nie możemy się wycofać, walczymy dalej- krzyknął Skywalker. Próbując coś wymyślić. Wtedy na czoło puszek wyszedł droid strateg. Droidy przestały strzelać.
-Ha-ha-ha- zaśmiał się droid- Mamy nad wami przewagę, podajcie się a puścimy was wolno. Nasza pani żąda tylko jednej rzeczy.
-Kim jest wasza dowódczyni??- zapytała Tano
-Jest to tajemnica. - odpowiedział droid
-Czego chce?- Spytał Anakin, wyłączając miecz
-Jej- powiedział droid wskazując na Ahsoke- Ona chcę jej i sprawiedliwości. Oddajcie nam ją a puścimy was wolno.
Wszyscy popatrzyli na Ahsokę która była zdezorientowana ale musiała działać.
-Zgoda- odpowiedział robiąc krok na przód
-Nie! -krzyknął Anakin ciągnąc swoją padawankę do tyłu- Nigdzie nie pójdziesz.
-Mistrzu. Nie mamy z nimi szans. Dość żołnierzy zginęło. Jeśli..- nie skończyła
-Nie Ahsoka, zostajesz z nami zrozumiano?
-Moja pani to przewidziała.- zaczął droid- Jeśli zależy ci na życiu Abigail pójdziesz z nami.
Wtedy wszystko zrozumiała małą dziewczynką która cierpiała była Abigail. A ta dowódczyni to była zapewne ta druga torgutanka. Ale o co chodziło z tą sprawiedliwością. I czemu miało jej zależeć na Abigail przecież jej nie znała. Czuła z nią więź chociaż nigdy wcześniej o niej nie słyszała.
-Abigail??- spytał zdziwiony mistrz, patrząc na swoją uczennice. Wszyscy się na nią patrzyli. Po chwili Tano się odezwała
-Pójdę- i podeszła do droida. Anakin chciał ją chwycić ale droidy przygotowały broń. Gdyby się ruszył wszyscy by za pewnie zginęli.
-Przepraszam mistrzu. -powiedziała cicho oddając swoją broń nędznej puszce 
-Kim jest Abigail?- zapytał Niro który stał cały czas z boku. Ahsoka nie wiedziała co odpowiedzieć nie wiedziała kim do końca jest Abigail
-Ja do końca sama nie wiem- wymamrotała
-Idziemy powiedział droid popychając Ahsokę. Wsiedli do jednego z pojazdu i odlecieli. Młody Skywalker chciał pobiec za nimi gdyby nie droidy które po parnastu minutach zaczęły się wycofywać.
-Co teraz robimy mistrzu??- zapytał Niro przyglądając się odchodzącym droidom
-Rex namierz sygnał z komunikatora Ahsoki
-Tak jest sir- odpowiedział, poszedł na statek
-Namierzymy ją.
-A co jeśli droidy zniszczą jej nadajnik?
-Nie wiem Niro, wtedy będziemy myśleć- odpowiedział w jego głosie słychać było troskę
-Spokojnie, Soka da sobie radę, zawsze daję radę- powiedział z uśmiechem Niro po chwili dodając- Wie mistrz kim jest ta Abigail??
-Nie, Ahsoka nigdy mi o kimś takim nie mówiła


------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- No i jak zawsze krótkie i z długimi zdaniami. Ja się nigdy nie oduczę. Rozdział krótki ale niedługo będzie kolejny. Jak myślicie kim jest Elerii?? Ogólnie plan kim ona jest zmieniałam co pięć minut i do końca nie doszłam kim na prawdę jest. A wy jak myślicie? 










Rozdział 6

Późnym wieczorem. W tej samej ciemnej celi leżała nieprzytomna torgutanka. Jej ubrania były podarte, miała mnóstwo sińców oraz ran. Wyglądała strasznie, była nie przytomna. Do jej celi weszła druga torgutanka
-Wstawaj Abigail- krzyknęła starsza, kopiąc dziewczynkę
-P-proszę przestań- wyjąkała cichutko dziewczynka
-Przestać?- podeszła do niej i chwyciła ją za podbródek, szarpiąc do góry. -Nie, nie przestanę. Zbyt dobrze się bawię.- puściła ją na ziemię
-Kim ty jesteś?- wyjąkała dziewczynka podnosząc się na rękach
Kobieta zaśmiała się sadystycznie i odpowiedziała- Mam na imię Elerii
-Mówi ci to coś?- zapytała się małej torgutanki
-Nie, nie znam cię...
-A to ironia losu bo ja znam ciebie i twoją siostrę
-Siostrę?? Ale ja nie mam siostry, jestem sierotą. Mieszkam z babcią
-Wiem... I masz siostrę i to ona cię uratuje. Wyczuwa twoje cierpienie.
-Jak to wyczuwa??- zapytała zdziwiona Abigail 
-Jest Jedi, na razie nie wie o twoim istnieniu ale się dowie spokojnie. Musisz jeszcze trochę pocierpieć.
Eleria kliknęła przycisk i małą poraziły wiązki elektryczności. Zwijała się z bólu, krzycząc o pomoc.
-----------

Ahsoka gwałtownie zerwała się z łóżka. Oddychała nierówno. Dobre parę minut zajęło jej dojście do siebie. Cała się trzęsła i nie mogła się opanować. Co to było?? myślała. Czuła cierpienie dziecka. Małego, niewinnego dziecka. Oraz nienawiść i gniew innej osoby. Z oboma była w jakiś sposób połączona. Czuła się winna zarówno cierpieniu dziecka jak i gniewu drugiej postaci. Postanowiła się opanować i wszystko przemyśleć. Było wcześnie gdzieś przed 8. Teraz do niej doszło że za chwilę wylatuje. Szybko pobiegła wziąć krótki prysznic. Ubrała się i zabrała najpotrzebniejsze rzeczy. Zostało jej nie całe 7 minut. Ruszyła w stronę hangaru jak najszybciej. Dotarła spóźniona 5 minut. Czekali na nią już Anakin wraz z Nirem (nie wiem jak to się odmienia). Co ciekawe Niro był na czas. A to nowość pomyślała. Szybko do nich podbiegła.
-Spóźniona- zaczął Skywalker
-eee tylko 5 minut- mruknęła dziewczyna cały czas myślami była gdzieś indziej. Starała się czegoś więcej dowiedzieć ale nie mogła moc jej na to nie pozwalała
-O pięć za dużo- upomniał ją Anakin
-Nie przesadzaj!- wybuchła była niewyspana i nie miała ochoty z nikim rozmawiać. Odeszła kierowała się w stronę transportowca.
Anakin nie wiedział co tak wkurzyło jego padawankę. Wraz z Niro pokierowali się za Ahsoką w stronę statku.
Razem z nimi leciały 2 małe odziały klonów. Legion 501 którym dowodził kapitan Rex oraz batalion 617 którym przewodniczył komandor Cody. Ahsoka znała oba odziały to zazwyczaj z nimi toczyła walki. Żołnierze mieli podstawowe uzbrojenie, była to tylko misja polegająca na przetransportowaniu zaopatrzenia. Więc nie uzbrajali się zbytnio.
Po chwili wystartowali. Ahsoka od razu udała się do swojego tymczasowego pokoju. Usiadła na podłodze i zaczęła medytować. Chciała się czegoś dowiedzieć więcej. Zamknęła oczy i pozbyła się wszystkich emocji. Po pewnym czasie zaczęła coś dostrzegać. Dwie sylwetki torgutanek. Jedna była bardzo mała miała może góra 7 lat. Druga była o wiele większa, miała na oko 17-18 lat. Mała dziewczynka siedziała na podłodze w jakimś pomieszczeniu. Bała się, była przerażona. Ahsoka czuła jej emocje. Po chwili weszła do pokoju starsza torgutanka. Rozmawiały przez jakiś czas. W końcu starsza zaczęła razić młodszą prądem. Dziewczynka krzyczała i wzywała pomocy. Później wszystko ucichło i zaczęło się oddalać. Widziała planetę była to Felucja. Po chwili wszystko znikło. Tano otworzyła oczy. Nie wiedziała co robić było to tak realistyczne. I te torgutanki miała wrażenie że je znała. Z oboma miała więź. Rozmyślała o tym kiedy do jej pokoju wpadł Niro
-Hejo, myślałem że tu umarłaś- powiedział rzucając się na łóżko dziewczyny
-Co chciałeś?- odpowiedziała poważnie Tano. Martwiła się nigdy nie miała aż tak wyraźnej wizji.
-A co ty taka poważna, nudziło mi się to przyszedłem do ciebie. Tak siedzisz tu od paru godzin, aż zaczełem się martwić. 
Paru godzin? Dla Ahsoki było to parę minut. Cały czas myślała co powinna zrobić w takiej sytuacji. Powiedzieć o tym mistrzowi? Nie, nie zrozumiałby. Tylko by się martwił o nią. I tak już bez tego był nadopiekuńczy. Tano rozmyślała nad tym, zapominając o obecność Nira.
-Ej ziemia do Soki- powiedział machając jej ręką przed twarzą. Pietnastolatka zamrugała kilka razy i spojrzała na chłopaka
-Co??- spytała
-Oprócz tego że od paru minut mnie ignorujesz to nic 
-Wybacz zamyśliłam się.
-Widzę a powiesz nad czym tak ciągle rozmyślasz
-Eeee nieważne. Kiedy dolatujemy- zapytała zmieniając temat. Teraz do niej doszło że lecą na Felucje. A to przecież tą planeta wskazała jej moc.
-Za parę godzin będziemy na miejscu- odpowiedział, czuł że z Ahsoką dzieję się coś niedobrego. 
Postanowił się jej o to nie pytać bo i tak by mu nie powiedziała. Jedynie wkurzyłby ją takimi pytaniami. 
Niro siedział jeszcze chwilę w pokoju Ahsoki ale po jakimś czasie wyszedł. Zostawiając nastolatkę samą.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział króciutki ale dużo się dzieje.. Ja nigdy się nie oduczę długich zdań :( :(  Korektę pisałam godzinę bo co drugie zdanie miało z pięć przecinków. Wiem że i tak są jeszcze długie zdania ale ja już ich nie widzę. Jestem przyzwyczajona do pisania długich zdań, mogłabym całe opowiadanie napisać w 10 zdaniach. Wiem że przecinki mogą sie nie zgadzać. Te dwie rzeczy są dla mnie najgorsze długie zdania i przecinki... Ale mam nadzieję że i tak się podobało







niedziela, 17 stycznia 2016

Info nowy blog

Cześć, zaczęłam pisać drugiego bloga. Jest to całkiem inna historia o Ahsoce. Na razie mam 2 rozdziały, ale uważam że są w miarę ciekawe. Zapraszam do czytania.

 http://wszystko-sie-zmieni-ahsoka.blogspot.com/2016/01/rozdzia-1.html

Rozdział5

Dotarli do świątyni. Przez cały czas, mistrz udzielał jej reprymendy. Ahsoka nie miała zamiaru go słuchać i zanurzyła się głęboko w myślach. Zastanawiała się co teraz zrobi, co powie Niro, jak mu wytłumaczy że zniknęła. Próbowała o tym myśleć ale cały czas jej myśli spływały do tego że ktoś prze nią cierpi, a nawet umiera. Czuła się strasznie, chciała o tym komuś powiedzieć ale nie mogła. Coś jej zabraniało, to samo co ją poprowadziło do tego baru. Byli przed wejściem do świątyni, wtedy z jej rozmyślań wyrwał ją Anakin
-Ahsoka, słyszysz mnie?
-mhmmm- mruknęła i popatrzyła na niego
-Słuchałaś mnie w ogóle??
-eee... tak- odpowiedziała
-To co mówiłem?
-No... że.... mam przechlapane- wybrnęła  z opresji.
-To też, zastanawiasz się nad tą sprawą z komunikatorem?
-Eeeee... tak właśnie o tym myślałam- tak na prawdę już zapomniała o tym, interesowały ją inne rzeczy w tym momencie.
-Dobra, chodź
Weszli do świątyni, i na jej nieszczęście był tam Niro. Miała nadzieję, że jej nie zobaczy. Niestety Niro od razu do nie podszedł
-Gdzie byłaś??- zapytał, widać że się o nią martwił
-Eee.. no postanowiłam się przewietrzyć, nie wiedziałam że aż tak będziesz panikować i powiadomisz mojego mistrza- odpowiedziała z uśmiechem na twarzy
-Znowu poszłaś świętować sama?- zapytał, i wtedy wtrącił się Anakin
-Przepraszam jak to znowu??
Zapadła cisza Ahsoka miała ochote udusić Nira. Niro się nie odzywał, zapatrzył się w swoje czarne tenisówki.
-Jak to znowu?- zapytał, podnosząc głos
-eee.. muszę już iść- wyjąkał Niro, i odszedł szybkim krokiem
-Ahsoka byłaś już tam kiedyś?
-Nie- odpowiedziała mu całkiem poważnie. Wyczuł że mówi prawdę. Ale dlaczego Niro powiedział znowu??
-Powiesz mi o co mu chodziło?
-eeee... tak na prawdę to o nic.
-Ahsoka
-Co!! Daj mi spokój- wybuchła i odeszła
Anakin ją puścił wiedział że i tak mu nic nie powie. Ahsoka szła w stronę swojego pokoju, miała nadzieję że nikt jej nie zaczepi po drodze. Niestety ona nigdy nie miała szczęścia. Przy jej pokoju czekał Niro.
-No hej- zaczął z uśmieszkiem
-Mam ochotę cię udusić wiesz.
-Za co niby?? Ja nic nie zrobiłem
-To niby skąd mój mistrz wiedział że nie było mnie w świątyni, i kto przed chwilą powiedział że znowu się wymknęłam.
-No sory wymknęło mi się- odpowiedział i wszedł za nią do pokoju.
-Mam dosyć- powiedziała kładąc się na łóżku, jej uwgę zwróciło pudełeczko na biurku
-Aaa, ktoś to tutaj przyniósł- powiedział rzucając w stronę torgutanki pudełko widniały na nim litery A-L
-Wiesz od kogo to??
-Tak- powiedziała uśmiechając się pod nosem
-AL może to znaczy atrakcyjny luzer?Co??- po chwili oby dwoje się zaśmiali
-Nie, nie...
-To od kogo to?
-Od.....- miała już powiedzieć ale sobie przypomniała że ich przyjaźń to tajemnica- Nieważne...
-Ej! Chce wiedzieć. Możesz mi zaufać przecież.
-Nie chodzi o zaufanie. To tajemnica.
-Tajemnica powiadasz..- w tym momencie Niro wyrwał Ahsoce pudełko i zaczął je otwierać. Togrutanka rzuciła się na niego ale on zdążył uciec, ganiali się po całym pokoju.
-Oddaj!! To moje!!
-Nie, chyba że powiesz od kogo??
-Nigdy!! Odawaj
Wtedy do pokoju wszedł Anakin zauważył całą sytuacje. Padawani w mgnieniu oka się uspokolili się.
-Daj to- powiedział Skywalker do Nira
Niro spojrzał na Ahsoke, jej oczy mówiły że jeśli mu to da to go zamorduje.
-Niro- powtórzył Skywalker
-Przepraszam -szepnął do Ahsoki i oddał pudełko Anakinowi
-Zabiję cię- powiedziała
-Niro możesz już iść- oznajmił mistrz, chłopak wyszedł z pokoju
-Oddaj- powiedziała pietnastolatka do mistrza
-Najpierw powiedz od kogo to
-Nie ważne- odpowiedziała próbując wyrwać mu pudełko poprzez moc
-Właśnie że ważne. Kim jest A-L
-Nie twoja sprawa oddaj- chciała wyrwać mu pudełko ale on podniósł rękę do góry tak aby nie mogła dosięgnąć
-No to może, otworzymy
-Nie to jest moje- krzyczała Tano
-Czemu nie chcesz powiedzieć od kogo to?
-Co!! to tajemnica!!- wykrzyknęła sfustrowana
-Tajemnica?? Od kiedy masz przede mną tajemnice??
-Ja,... eee... wcale nie mam tajemnic.- wymamrotała dziewczyna
-A więc nic się nie stanie jak to otworze- zaczął powoli otwierać zapakowane pudełko
-Zostaw to !jak to otworzysz nigdy się do ciebie nie odezwę!!- wykrzyczała, Skywalker nie brał tego na poważnie i otwierał prezent swojej uczenicy. Nie wiedziała co tam jest ale była pewna że jest tam jakiś liścik który mógłby ją pogrążyć. Musiała działać, postanowiła wyrwać mu na siłe ten prezent. Anakin prawie go już odtworzył. Wtedy Ahsoka użyła mocy i wyrwała mu pudełeczko. Anakin na nią spojrzał.
-Ahsoka oddaj to- powiedział podchodząc do niej. Ahsoka nie miała jak uciec. Stała nie daleko okna. To była jej jedyna nadzieja. Szybko otworzyła okno i wyrzyciła prezent. Mistrz nie zdążył zaragować.
-Co... ty...- zaczął nie doszło do niego że Ahsoka wyrzuciła swój prezent tylko po to by on go nie zobaczył
-Nie odzywam się do ciebie- fuknęła i wyszła z pokoju.
Pobiegła na miejsce gdzie spadł jej prezent. Miała nadzieję że nikt go nie wziął. Po 30 minutach była na miejscu, wzięła do rąk pudełeczko. Był w nim śliczny wisiorek z gwiazdką oraz liścik. Ahsoka wzięła liścik do rąk i zaczęła czytać

Wszystkiego najlepszego, przykro mi że nie mogę złożyć ci tych życzeń osobiście. Tęsknie za tobą chociaż tydzień temu spędziliśmy razem cały dzień. Mam nadzieję że znajdziesz trochę dla mnie czasu i do mnie wpadniesz. Chcę ci jeszcze podziękować że mnie kryłaś i nie wydałaś swojemu mistrzowi. Do zobaczenia za niedługo.
P.S mam nadzieję ze naszyjnik ci się podoba 
AL

Ahsoka uśmiechnęła się pod nosem, i pocałowała liścik od Alana (bo jakby ktoś nie wiedział AL to Alan). Włożyła go do kieszeni. W samą poprę, bo po chwili pojawił się obok niej jej mistrz. Który wziął jej pudełko i zobaczył śliczny wisiorek.
-Ej.. Oddawaj- krzyknęła oburzona Tano
-Ładny wisiorek, od kogo?- zapytał jej dociekliwy mistrzulek, a Ahsoka na złość mu odpowiedziała
-Od A-L
-Raczej mi nie powiesz kim jest ten tajemniczy AL
-Nie, chciałeś coś ode mnie?
-Tak, chodź za mną.
Był już późny wieczór, dzień minął bardzo szybko. Udało uniknąć się jej imprezy, pokłóciła się z mistrzem, znienawidziła Niro, poszła na poziom 1313, dostała prezent od Ala. Zwyczajny nudny dzień z życia Ahsoki Tano, a teraz jej mistrz ciągną ją nie wiadomo gdzie. A na pytanie gdzie idą odpowiadał Cierpliwość, zaraz się dowiesz. Nie była zmęczona ale najchętniej poszłaby spać. Szli już z dobre pół godzinny
-Gdzie mnie ciągniesz??? Daleko jeszcze??
-Jesteśmy na miejscu- dotarli do jednej z sal treningowych. Zaraz czy on chce mi teraz robić trening?? Chyba zwariował ja idę spać... 
-Wchodzisz- zapytał się togrutanki. A ta otworzyła drzwi do sali i weszła. Nagle wszyscy krzykneli Niespodzianka!!!!
W sali było z 20 padawanów na czele ich stał Niro. Były też dwie adepki. Oczywiście Margo i Molly. Dziewczynki po chwili były przy jubilatce i zaciągnęły ją do srodka. Wszyscy śpiewali sto lat. Mówiąc szczerze Ahsoka się ucieszyła chociaż, nie miała ochoty świętować. Kiedy się odwróciła żeby spojrzeć na Anakina jego już tam nie było. Bawili się dobrze, oczywiście nie mieli zamiaru świętować w świątyni. Cała zgraja padawanów wymknęła się przez wentylacje. Margo i Molly zostały w świątyni. Wszyscy wrócili nad ranem do swoich pokojów przynajmiej trochę wstawieni




--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Rozdział długi nie ma co.. Trochę nie dopracowny ale myślę że spełnia podstawowe kryteria. Ogólnie mam pomysł na nową historie, na początku chciałam ją wpeść w tą ale chyba stworze jeszcze jednego bloga co o tym sądzicie?? komentujcie :)