poniedziałek, 18 stycznia 2016

Rozdział 6

Późnym wieczorem. W tej samej ciemnej celi leżała nieprzytomna torgutanka. Jej ubrania były podarte, miała mnóstwo sińców oraz ran. Wyglądała strasznie, była nie przytomna. Do jej celi weszła druga torgutanka
-Wstawaj Abigail- krzyknęła starsza, kopiąc dziewczynkę
-P-proszę przestań- wyjąkała cichutko dziewczynka
-Przestać?- podeszła do niej i chwyciła ją za podbródek, szarpiąc do góry. -Nie, nie przestanę. Zbyt dobrze się bawię.- puściła ją na ziemię
-Kim ty jesteś?- wyjąkała dziewczynka podnosząc się na rękach
Kobieta zaśmiała się sadystycznie i odpowiedziała- Mam na imię Elerii
-Mówi ci to coś?- zapytała się małej torgutanki
-Nie, nie znam cię...
-A to ironia losu bo ja znam ciebie i twoją siostrę
-Siostrę?? Ale ja nie mam siostry, jestem sierotą. Mieszkam z babcią
-Wiem... I masz siostrę i to ona cię uratuje. Wyczuwa twoje cierpienie.
-Jak to wyczuwa??- zapytała zdziwiona Abigail 
-Jest Jedi, na razie nie wie o twoim istnieniu ale się dowie spokojnie. Musisz jeszcze trochę pocierpieć.
Eleria kliknęła przycisk i małą poraziły wiązki elektryczności. Zwijała się z bólu, krzycząc o pomoc.
-----------

Ahsoka gwałtownie zerwała się z łóżka. Oddychała nierówno. Dobre parę minut zajęło jej dojście do siebie. Cała się trzęsła i nie mogła się opanować. Co to było?? myślała. Czuła cierpienie dziecka. Małego, niewinnego dziecka. Oraz nienawiść i gniew innej osoby. Z oboma była w jakiś sposób połączona. Czuła się winna zarówno cierpieniu dziecka jak i gniewu drugiej postaci. Postanowiła się opanować i wszystko przemyśleć. Było wcześnie gdzieś przed 8. Teraz do niej doszło że za chwilę wylatuje. Szybko pobiegła wziąć krótki prysznic. Ubrała się i zabrała najpotrzebniejsze rzeczy. Zostało jej nie całe 7 minut. Ruszyła w stronę hangaru jak najszybciej. Dotarła spóźniona 5 minut. Czekali na nią już Anakin wraz z Nirem (nie wiem jak to się odmienia). Co ciekawe Niro był na czas. A to nowość pomyślała. Szybko do nich podbiegła.
-Spóźniona- zaczął Skywalker
-eee tylko 5 minut- mruknęła dziewczyna cały czas myślami była gdzieś indziej. Starała się czegoś więcej dowiedzieć ale nie mogła moc jej na to nie pozwalała
-O pięć za dużo- upomniał ją Anakin
-Nie przesadzaj!- wybuchła była niewyspana i nie miała ochoty z nikim rozmawiać. Odeszła kierowała się w stronę transportowca.
Anakin nie wiedział co tak wkurzyło jego padawankę. Wraz z Niro pokierowali się za Ahsoką w stronę statku.
Razem z nimi leciały 2 małe odziały klonów. Legion 501 którym dowodził kapitan Rex oraz batalion 617 którym przewodniczył komandor Cody. Ahsoka znała oba odziały to zazwyczaj z nimi toczyła walki. Żołnierze mieli podstawowe uzbrojenie, była to tylko misja polegająca na przetransportowaniu zaopatrzenia. Więc nie uzbrajali się zbytnio.
Po chwili wystartowali. Ahsoka od razu udała się do swojego tymczasowego pokoju. Usiadła na podłodze i zaczęła medytować. Chciała się czegoś dowiedzieć więcej. Zamknęła oczy i pozbyła się wszystkich emocji. Po pewnym czasie zaczęła coś dostrzegać. Dwie sylwetki torgutanek. Jedna była bardzo mała miała może góra 7 lat. Druga była o wiele większa, miała na oko 17-18 lat. Mała dziewczynka siedziała na podłodze w jakimś pomieszczeniu. Bała się, była przerażona. Ahsoka czuła jej emocje. Po chwili weszła do pokoju starsza torgutanka. Rozmawiały przez jakiś czas. W końcu starsza zaczęła razić młodszą prądem. Dziewczynka krzyczała i wzywała pomocy. Później wszystko ucichło i zaczęło się oddalać. Widziała planetę była to Felucja. Po chwili wszystko znikło. Tano otworzyła oczy. Nie wiedziała co robić było to tak realistyczne. I te torgutanki miała wrażenie że je znała. Z oboma miała więź. Rozmyślała o tym kiedy do jej pokoju wpadł Niro
-Hejo, myślałem że tu umarłaś- powiedział rzucając się na łóżko dziewczyny
-Co chciałeś?- odpowiedziała poważnie Tano. Martwiła się nigdy nie miała aż tak wyraźnej wizji.
-A co ty taka poważna, nudziło mi się to przyszedłem do ciebie. Tak siedzisz tu od paru godzin, aż zaczełem się martwić. 
Paru godzin? Dla Ahsoki było to parę minut. Cały czas myślała co powinna zrobić w takiej sytuacji. Powiedzieć o tym mistrzowi? Nie, nie zrozumiałby. Tylko by się martwił o nią. I tak już bez tego był nadopiekuńczy. Tano rozmyślała nad tym, zapominając o obecność Nira.
-Ej ziemia do Soki- powiedział machając jej ręką przed twarzą. Pietnastolatka zamrugała kilka razy i spojrzała na chłopaka
-Co??- spytała
-Oprócz tego że od paru minut mnie ignorujesz to nic 
-Wybacz zamyśliłam się.
-Widzę a powiesz nad czym tak ciągle rozmyślasz
-Eeee nieważne. Kiedy dolatujemy- zapytała zmieniając temat. Teraz do niej doszło że lecą na Felucje. A to przecież tą planeta wskazała jej moc.
-Za parę godzin będziemy na miejscu- odpowiedział, czuł że z Ahsoką dzieję się coś niedobrego. 
Postanowił się jej o to nie pytać bo i tak by mu nie powiedziała. Jedynie wkurzyłby ją takimi pytaniami. 
Niro siedział jeszcze chwilę w pokoju Ahsoki ale po jakimś czasie wyszedł. Zostawiając nastolatkę samą.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział króciutki ale dużo się dzieje.. Ja nigdy się nie oduczę długich zdań :( :(  Korektę pisałam godzinę bo co drugie zdanie miało z pięć przecinków. Wiem że i tak są jeszcze długie zdania ale ja już ich nie widzę. Jestem przyzwyczajona do pisania długich zdań, mogłabym całe opowiadanie napisać w 10 zdaniach. Wiem że przecinki mogą sie nie zgadzać. Te dwie rzeczy są dla mnie najgorsze długie zdania i przecinki... Ale mam nadzieję że i tak się podobało







2 komentarze: