Ahsoka leżała w sali medycznej na Coursant. Była to dla niej najgorsza kara, nie mogła nic robić. Nie mogła się nawet wymknąć, bo Anakin co chwilę ją sprawdzał. Leżała tak już tu z ponad tydzień. Jedynym plusem było to że nie miała treningów. Co jakiś czas Niro warz z Margo i Molly do niej przychodzili. Ahsoka nie mogła się już doczekać kiedy stąd wyjdzie. Ale jej nadopiekuńczy mistrz twierdził że jest zbyt słaba. Miała już wszystkiego dość. Czas ciągną jej się nie ubłagalnie. Myślała że tu zwariuje. Przez jej głowę przesuwało się tyle myśli. Była ciekawa co teraz robi Abigail. Cały czas myślała że ma młodszą siostrę. W ten sposób zaczęła myśleć o swojej rodzinie. Jej rodzice żyli czuła to. Zapewne nie chcieli Abi tak samo jak mnie i ją oddali pani Lorei. Nigdy się dla nich nie liczyłam. Cokolwiek zrobiłam było źle. Nigdy mnie nie kochali i nawet nie próbowali tego ukryć. Pamiętam ich dokładnie.- z jej rozmyślań wyrwał ją Anakin. Który wszedł do sali.
-Hej smarkuś.- powiedział radośnie siadając obok jej łóżka.
-Cześć rycerzyku. Kiedy mnie stąd wypuszczą?
-Niebawem cierpliwości.
-Eeehhh to nie ty jesteś zmuszony całymi dniami leżeć i gapić się w sufit.- mruknęła pod nosem.
-Uspokój się. Widzę że czujesz się już znacznie lepiej. A więc musimy pogadać.
-O czym niby?- zapytała, ale w głębi duszy znała odpowiedź. Nie wiedziała jednak co powinna powiedzieć. Prawdę? Że zabiła swoją przyjaciółkę a jej siostra domagała się zemsty? Brzmi naprawdę sensownie. No to będzie super pogawędka.- pomyślała
-O tym czemu zostałaś porwana...
-Nie zostałam porwana. Zgodziłam się żeby tam pójść.- przerwała mu. Miała jakąś minimalną nadzieję że zmienią temat. Ale ta nadzieja prysknęła w mgnieniu oka.
-Nie ważne. Ta Elerii jeśli dobrze pamiętam domagała się sprawiedliwości. Czy możesz mi powiedzieć o co jej chodziło?- spytał.
-No...eee...yyy... nie wiem- powiedziała w ogóle nie przekonująco.
-Ahsoka. Przecież widzę że kłamiesz.- powiedział spokojnie.
-Nie kłamie!- odprysnęła.
-Ahsoka.- cicho westchnął Anakin. Był cały czas opanowany i spokojny. Spojrzał na swoją uczennice. Widział że coś przed nim ukrywa. Nie miał zamiaru tego tak zostawić.- No to może inaczej. Kim jest ta Elerii.
-Nie znam jej- odpowiedziała szybko.
-Abigail mówiła że ją znasz.
-Rozmawiałeś z Abi?!- spytała trochę zdziwiona. No to pięknie, ciekawe co Abi mu powiedziała- pomyślała.
-Tak. I wiem że została porwana po to aby ciebie zwabić. Powiedziała też że ta cała Elerii uważa cię za morderczynie. - mówiąc to spojrzał w oczy Ahsoki, która szybko odwróciła głowę.- Ahsoka. O co tutaj chodzi.- powiedział spokojnym głosem.
-Ma racje. Jestem morderczynią.- westchnęła. Po policzku spłynęła jej gorzka łza.
-Jak to ma racje?- spytał i spróbował spojrzeć jej w oczy.
-Po prostu!- wybuchła- Zabiłam jej młodszą siostrę! Wystarczy ci! Chciała się zemścić! Możesz stąd iść jak już się dowiedziałeś!?- wybuchnęła jak wulkan.
-Nie, jak to zabiłaś jej siostrę?- spytał zdziwiony.
-Idź stąd- powiedziała i obróciła głowę.
-Nie Ahsoka powiedź...
-Chcę zostać sama- przerwała mu.
Anakin spojrzał na swoją padawanke. Widział że cierpiała. Chciał jej pomóc ale nie wiedział jak. Postanowił na razie ją zostawić.
-Wrócimy do tego Smarku.- powiedział i wyszedł.
Ahsoka została sama. Po jej policzkach popłynęły gorzkie łzy. Miała wszystkiego dość. Chciała uciec jak najdalej od wszystkich. Po chwili się uspokoiła. Zaczęła wszystko po woli analizować. Nie była morderczynią wiedziała o tym doskonale. Ale słowa El krążyły jej cały czas po głowie. Zabiłaś ją! Zamordowałaś mi siostrę! Wiedziała że jak powie Anakinowi prawdę to ten stanie po jej stronie twierdząc że dobrze zrobiła. Ahsoka wiedziała że nie jest mordercą ale nie mogła znieść słów mistrzów kiedy mówili że dobrze postąpiła. Pamiętała ten dzień doskonale. Zabiła swoją przyjaciółkę a mistrzowie jej gratulowali odwagi. Miała wtedy nie całe jedynaście lat. Bardzo przeżyła śmierć Roki. Parę dni później opowiedziała wszystko El która ją oskarżyła o morderstwo. Poprzysięgła wtedy zemstę. Myślała nad tym.
---
Anakin wyszedł z sali medycznej. Po głowie krążyły mu słowa Ahsoki. Nie wiedział co o tym myśleć. Co miało oznaczać to że jest mordercą. Mój smarkuś mordercą? Nie to nie może być prawda. -myślał. Szedł w kierunku swojego pokoju kiedy wpadł na niego Obi-wan.
-Anakinie zaczekaj.- powiedział i zaczął zbliżać się do swojego byłego ucznia.
-Tak Obi-wanie?
-Rozmawiałeś z Ahsoką?
-Tak.- odpowiedział. W jego głosie słychać było coś dziwnego.
-Stało się coś?
-Ahsoka powiedziała...- zawahał się czy to powiedzieć.
-Co powiedziała?
-Pamiętasz tą Elerii?
-Dziewczyna która porwała Ahsoke i jej siostrę.
-Tak. Chciała sprawiedliwości.
-Tak pamiętam. Dowiedziałeś się o co jej chodziło?
-W pewnym stopniu. Ahsoka powiedziała że chciała się zemścić ponieważ zabiła jej siostrę.
-Co takiego?- zapytał z niedowierzaniem.
-Też się zdziwiłem. Ahsoka nie chciała nic więcej mówić i mnie wyprosiła z sali.
-Musisz dowiedzieć się prawdy.
-Wiem. Ale na razie dam jej trochę czasu. Później do niej pójdę.
---
Tego samego dnia wieczorem. Anakin siedział w sali medycznej. Ahsoka opowiadała mu co tak naprawdę stało się cztery lata temu. Rozumiał ją była taka młoda a zabija swoją przyjaciółkę. Kiedy skończyła opowiadać, odezwał się.
-Nie powinnaś czuć się winna. Postąpiłaś słusznie. Jedynie się broniłaś nie chciałaś jej zabić.- Ahsoka się nie odzywała. Poczuła ulgę że powiedziała prawdę. Anakin powiedział że załatwi to że nie będzie musiała powtarzać tego przed radą. Trochę ją to pocieszyło. Teraz tłumaczył jej że nie jest niczemu winna. Ahsoka po pierwszych paru zdaniach przestała go słuchać. Wiedziała że musi teraz o wszystkim zapomnieć. Przypomniała sobie o pewnym chłopaku którego nie widziała już długi czas. Zapewne teraz gra na komputerze lub włamuje się do bazy wojskowej republiki. Na samą myśl o Alanie zrobiło jej się lepiej. Tak samo jak myślała o Niro. Kochała ich obu bardzo mocno. Traktowała ich jak braci, chociaż do końca nie rozumiała swoich uczuć. Teraz zauważyła że Anakin zmienił temat. Jego wyraz twarzy się zmienił zaczęła go słuchać
-No więc jutro stąd wychodzisz- Na te słowa czekała. Uśmiechnęła się i słuchała co mówi jeszcze.- Za tydzień lecimy na Onderon. Mamy misję dyplomatyczną. Za zadanie mamy chronić senator Padme. Lecą z nami Obi-wan i Niro. No więc tyle. A teraz odpocznij.- powiedział i wyszedł z sali.
No to bombastycznie, wychodzę w końcu z tego więzienia! Huraa! Będzie się działo. Muszę odwiedzić Ala. Na pewno się o mnie martwi.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to tyle. Wiem że nudne i że nic się nie dzieję... Ale w następnych będzie już ciekawiej obiecuje. Dziękuje za porady. Zapraszam do komentowania. Bo jak komentujecie to ja widzę że ktoś to w ogóle czyta. Mam nadzieję że znaki przystankowe są tam gdzie mają być, i że zdania nie są aż takie długie.
Dedyk dla wszystkich
NMBZW
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz