Ahsoka wraz z Anakinem była już na jednym z niższych poziomów Coursant. Cały czas spowolniała swojego mistrza, narzekając na wszystko co się da. W szczególność na to że nie może opuszczać zakonu bez pozwolenia. Ciągnęła ten temat cały czas, ale nie zależało jej na tym. Miała nadzieję że Alan uciekł i zniszczył obciążające go dowody. W końcu dotarli do budynku w któr znajdowało się mieszkanie Ala.
-Jesteś pewien że to tu??- zapytała po raz setny Tano
-Smarku, mówiłem ci już że tak a teraz chodź i nie marudź.
Ahsoka dobrze ukrywała strach i niepokój o przyjaciele. Bała się że mógł nie zdążyć uciec, albo coś innego.
-Jesteśmy- oznajmił Anakin przed drzwiami do jednego z mieszkań. Serce Ahsoki zaczęło szybciej bić, ale musiała się uspokoić, żeby Anakin tego nie zauważył.
-To co pukamy?- zapytała niepewnie Tano
-Nie -powiedział a po chwili wyważył drzwi do pokoju. Wbiegł do niego z zapalonym mieczem, a Ahsoka za nim. Na środku pokoju stała starsza pani, ubrana w szarą sukienkę. Trzymała w rękach szklankę z wodą, którą upuściła kiedy wbiegli jedi. Wyglądała na zdezorientowaną. Ahsoka ją znała była to pani Dotemitra. Mieszkała w sąsiednim mieszkaniu. Dbała i pomagała Alowi jak tylko mogła. Zapewne poprosił ją o to by coś udawała...
Anakin rozejrzał się po pokoju, spojrzał na staruszkę. Była przerażona, przynajmniej na taką wyglądała.
-Nie mam pieniędzy- wymamrotała
-Spokojnie- oznajmił Skywalker, wyłączając miecz- Nic ci nie zrobimy. Szukamy chłopaka który tu mieszka.
-Nikt tu nie mieszka oprócz mnie
Anakin spojrzał na kobietę, a po chwili wyciągną z kieszeni urządzenie. Na którym wyświetlił się hologram, pokazujący Alana.
-Zna go pani?- zapytał Skywalker
-Oczywiście, że tak. To Alan Quater mieszkał tu, ale miesiąc temu zginął w wypadku z tego co słyszałam. - powiedziała
-Ma pani w mieszkaniu komputer?- zapytała Ahsoka
-Chyba tak
-Chyba?- zdziwił się Skywalker
-W tym mieszkaniu mieszkał Alanek, i często przesiadywał na czymś co zwał komputerem. Ale ja nie wiem nawet co to jest i do czego służy.
-Pokaże mi pani ten komputer?- zapytał Skywalker
-Dobrze, tylko tak z tydzień temu było tu włamanie. I rozwalili go.
Zaprowadziła ich do drugiego pomieszczenia. Na stole leżał rozwalony na kawałki komputer. Anakin podszedł do niego i próbował wyciągnąć twardy dysk. Ale mu się nie udało był zbyt zniszczony. Kiedy Anakin coś przy nim majstrował pani Dotemitra i Ahsoka porozumiewały się gestami.
-Nic, z tego nie będzie- stwierdził Jedi, odwracając się w stronę swojej uczennicy. Wyglądała że nie przejmuje się tym zbytnio, a nawet cieszy się że tak jest. Trochę go to zdziwiła
-Przepraszamy na najście- powiedziała młoda togrutanka do staruszki.
Kobieta uśmiechnęła się.
-Jeżeli to wszystko zaprowadzę was do drzwi-powiedziała
Przy drzwiach Anakin wyciągnął z kieszeni kredytki i dał je kobiecie.
-Przepraszam za szkody jakie wyrządziliśmy- powiedział Anakin i odszedł wraz z Ahsoką
-Wyrządziliśmy??- po chwili odezwała się Tano- To ty wyważyłeś te drzwi, ja mówiłam żeby zapukać.
-Smarku, mogłaś mnie powstrzymać. -powiedział po chwili dodając- Nie ufam tej kobiecie
-A to dlaczego?
-Była jakaś dziwna
-Była przerażona- poprawiła go- bo jakiś idiotyczny jedi postanowił wyważyć drzwi w jej mieszkaniu.
-Smarku! Nie przesadzaj.
Doszli do śmigaczy. Wsiedli na nie i pokierowali się w stronę świątyni.
-----
W tym samym czasie, w innej części galaktyki.
W ciemnej, ciasnej celi siedziała na ziemi mała togrutanka. Jej głowonogi były niebiesko-białe a oczy niebieskie. Na twarzy miała symetryczne znaki przypominające słońce. Dziewczynka, była ubrana w różową bluzkę, na długi rękaw. Miała pomarańczowe długie spodnie oraz nie miała butów. Była cała brudna.
Nie wyglądała na głodną lub torturowaną, była przerażona. Co jakiś czas przychodził droid, obserwując co robi dziewczynka. Miała maksymalnie 5-8 lat. Dziewczynka siedziała na ziemi. Kiedy drzwi się otworzyły, wstała. Do środka weszła inna togrutanka starsza miała z 18 lat. Miała szare oczy oraz czarno-żółte głowonogi
-Nie martw się, już niedługo wszystko się skończy
Wtedy też, kliknęła guzik na swojej rękawicy. Małą dziewczynkę poraziły prąd, zwijała się z bólu na podłodze, krzycząc. Starsza togrutanka nie przestawała, raziła młodszą coraz mocniejszymi dawkami elektryczności
-Proszę przestań- wyjąkała dziewczynka
Togrutanka na nią spojrzała i zwiększyła dawkę dwa razy. Po paru minutach przestała, dziewczynka zwijała się z bólu i płakała
-Cz czeemuu to to ro robisz- wyjąkała
-Jesteś mi potrzebna, niedługo ktoś przybędzie ci na ratunek- uśmiechnęła się sadystycznie i poraziła ją kolejny raz. Po chwili zauważyła że dziewczynka więcej nie zniesie i wyszłam śmiejąc się.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział króciutki, i niedokończony mam nadzieje ze się podoba. Komentujcie
Robi się coraz ciekawiej... czekam na kolejny
OdpowiedzUsuń